niedziela, 7 marca 2010

...i prawo moralne w moich genach

Dobiegł końca Dzień, w Którym Trafiłem na Główną Wykopu (dzięki A.). Zaowocował on kilkunastoma tysiącami odwiedzin, czymś co nie przydarza się temu blogowi na co dzień. Gdyby nie niezwyciężone serwery Google hostujące zawartość bloga, prawdopodobnie strona długo nie podniosłaby się po *efekcie wykopu.  Najgorszym aspektem tego wszystkiego jest konieczność napisania czegoś, co wpisze się w wrażenie, jakie wynieśli zadowoleni czytelnicy poprzedniego **artykułu. Cóż, to nie będzie teraz. Mam jednak nadzieję, że choć kilku gości zostanie ze mną przynajmniej na jakiś czas. Oto próbka tego, czym głównie zajmuję się na blogu.

Przed przeczytaniem wpisu proszę Cię o pomoc w tworzeniu nauki i wzięcie udziału w następującym badaniu, przeprowadzanym przez Konrada Bociana z SWPS




Uwaga: niniejszy wpis ma charakter raczej luźnych spekulacji niż rzetelnej wiedzy naukowej


Moralność to wymysł człowieka. Jest takim samym przystosowaniem do życia w społeczeństwie jak na przykład bogactwo mięśni naszej twarzy (umożliwiające nam ekspresję mimiczną na bezprecedensowym poziomie) i białka naszych oczu, prawdopodobnie ułatwiające kontakt wzrokowy. W rezultacie, nie istnieje ona poza naszym gatunkiem i, chociaż jej nie zaplanowaliśmy, ewoluowała wraz z nami - jest starsza niż religie, o czym zdają się nie wiedzieć wszyscy proponenci idei religii jako spoiwa moralności w społeczeństwie - istnieje w obecnym kształcie, gdyż sprawdziła się jako ewolucyjnie stabilna strategia przetrwania w grze zwanej życiem (wrócimy do tego). Człowiek jest zwierzęciem moralnym, w naturalny sposób jest predysponowany do przyswajania norm moralnych. Choć do moralności w tradycyjnym rozumieniu tego słowa potrzeba cech, które stwierdziliśmy tylko o ludzi (a co z *Delfinami?) ale istnieje też swoista moralność innych zwierząt, polegająca na tym, że osobnicy danego gatunku pewnych rzeczy na ogół sobie nie robią. Dlaczego? Dlatego, że zwierzęta te w jakiś cudowny wiedzą, iż jest to immanentnie dobre? Że pewnych rzeczy się swoim nie robi, bo jest to złe lub nie fair?

Wyobraźmy sobie populację jeleni, która składa się z osobników dwóch rodzajów o zdeterminowanej gentycznie cesze dystynktywnej. Jeleni-typu-Bambi i Jeleni-morderców. Jelenie te koegzystują pokojowo, od czasu do czasu jedynie prychając na siebie pogardliwie i podejrzliwie spoglądając w czasie skubania trawki. Jednakże, raz do roku, późnym latem, zaczyna się specjalny dla nich czas. Rykowisko. Początki są niewinne - przez knieje niosą się donośne ogłuszające ryki samców, rywalizujących o względy rączych łań. Dość szybko jednak przeradzają się one w małe z początku utarczki, które wkrótce stają się zaciekłym pojedynkami się - lasy wypełnia szczęk oręża jelenich poroży. Obserwujemy dwa typy zachowań. Jelenie-typu-Bambi, które próbują oszczędzać swoje siły w pojedynkach i nie są gotowe zaryzykować tak wiele jak grupa przeciwna, wobec wyraźnej przewagi rosochatego, potężnego i głośnego przeciwnika próbują wybierać strategię uciekaj, dzięki czemu żyją, by walczyć innego dnia. Jelenie-mordercy chętnie wybierają zaś strategię walcz.

Wyobraźmy sobie teraz, że przewagę zyskują Mordercy. Wygrywają pojedynki, eliminują swoich oponentów, zyskują większy dostęp do zasobów, również seksualnych. Stopniowo jest ich coraz więcej i w konkurencji o zasoby eliminują Bambi. Niestety, ciągłe utarczki są dla nich bardzo wyczerpujące, muszą poświęcać na nie wiele energii, jeśli przeżyją, długo dochodzą do siebie lub padają ofiarą drapieżników. No cóż, w ten sposób cywilizacji nie zbudujemy, liczebność nie wzrasta w stopniu znaczącym a populacja nie wytrzymuje konkurencji z innymi gatunkami.

Wyobraźmy sobie z kolei sytuację, w której przewagę uzyskują Jelenie Bambi. Oszczędzają one siły i nie toczą bratobójczych pojedynków, dzięki czemu poświęcają zasoby na rozmnażanie i samorozwój. Dość szybko rośnie liczebność ich populacji, dzięki czemu zajmują one coraz większy obszar, wyeliminowawszy osobniki o morderczych zapędach w konkurencji o zasoby. Wszystko wydaje się mieć ku dobremu w naszym pacyfistycznym społeczeństwie w którym wszyscy sobie ustępują. Lecz oto po latach pojawia się przypadkowa mutacja, jakich wiele, dotycząca genu kodującego zachowania przy pojedynkach. Powraca widmo Jeleni Morderców. Nasz mutant postępuje zgodnie z dyktowanym przez geny zachowaniem i nie ma zahamowań w rywalizacji. Zapewnia sobie większy niż statystyczny Bambi dostęp do zasobów, co skutkuje większą ilością potomstwa odchowanego do wieku rozrodczego. Sytuacja powtarza się w kolejnych pokoleniach. Jeleniutopia chyli się ku upadkowi, zniszczona od środka.

Opisane sytuacje to oczywiście zabawa myślowa, prawdziwa ewolucja uwzględnia znacznie więcej czynników a to jedynie jej bardzo uproszczone zobrazowanie. Na podobnej zasadzie działa jednak również mechanizm altruizmu w świecie przyrody. Altruizm jest przystosowawczy, ale do pewnego stopnia i nie wobec każdego. Populacja składająca się wyłącznie z osobników o usposobieniu altruistycznym jest narażona na wykorzystanie jej dobrotliwości przez pojedynczego oszusta.

Wyobraźmy sobie kolejną sytuację, w której w błogo egzystującej populacji graczy karcianych zjawia się osobnik pozbawiony potrzeby myślenia o sobie jako o człowieku honorowym, odporny na działanie memu długi karciane są długami honorowymi. Spryciarz ów zabiera swoje wygrane, nie kłopocze się jednak zwracaniem swoich długów. Czysty zysk. Współgracze dość szybko orientują się, że ten pan jest oszustem i każą mu zabierać swoje zabawki. Do tego czasu, zdołał on jednak zebrać całkiem spore zasoby, pozbawiają ich tych, którzy ubezpieczający wymianę mem podchwycili. Być może nasz przebiegły trzeci szympans znajduje nowych towarzyszy rozgrywki, z którymi kontynuuje swój niecny proceder. Sytuacja się dość szybko powtarza i kolejny raz zmuszony jest zmienić towarzystwo w którym się obraca. W krótkim czasie nie pozostanie na planecie populacja graczy (istnieje również duże ryzyko śmierci w wyniku zemsty któregoś z graczy) która nie byłaby wykorzystana - w dłuższej perspektywie teoretycznie, strategia ta nie ma przyszłości. Wyobraźmy sobie również, analogicznie do jeleni, sytuację w której pozostali gracze podchwytują pomysł i również przestają honorować swoje zobowiązania. Ich rozgrywka traci sens a strategia rację bytu. Cóż, tak niestety nie można.

Czy właśnie dlatego powtarza nam się, że długi z hazardu są długami honorowymi? Czy dlaczego przedstawiamy je sobie jako ważne - czy gdyby nie to odwołanie do dobrego obrazu własnego jednostki (ja nie jestem honorowy?!), przestałyby być płacone i straciłyby sens?

Podobnymi sytuacjami zajmuje się teoria gier, dział matematyki badający zagadnienia konfliktów interesów. Konkluzja jest taka, że ewolucyjnie stabilne (evolutionary stable strategy, ESS) są te strategie, które są na tyle opłacalne, że raz zastosowane nie zostają przez graczy zmieniane na inne. Innymi słowy, niestabilne strategie nie przyjmują się ze względu na długoterminową nieopłacalność i zostają wypierane przez te lepsze. Niestabilną strategią jest bezinteresowny altruizm, ponieważ narażony jest na wykorzystanie przez sprytnego oszusta, walcz do śmierci, ponieważ utrudnia stosującym je osobnikom skuteczne rozmnażanie się. Nie działają, więc ustępują miejsca tym, które działają. Najczęściej wypośrodkowanym.

ESS w wypadku powtarzanego dylematu więźnia jest strategia wet za wet. Doświadczenia na ludziach pokazują, że gra w iteracyjny dylemat więźnia w większości wypadków prowadzi do całkowitego wyniszczenia obu stron. Sam w takiej uczestniczyłem.

Jastrzębie (jelenie mordercy) i Gołębie (Bambi) jako zwierzęta korporacyjne

Tak działa uczciwość w ludzkim społeczeństwie. Każda społeczność jest wrażliwa na działanie takich oszustów i dotyczy to wielu dziedzin życia. Dlatego też musimy się zabezpieczać. Na przykład w dziedzinie rozrodczości, szczególnie nieodporne na działania oszustów matrymonialnych kobiety wynalazły ową niezwykłą ukrytą owulację, która sprawia, że niekiedy trudno jest odnieść sukces rozrodczy przy jednorazowym zbliżeniu. Statystycznie tylko kilka procent odbywanych przez ludzkość jako całość stosunków płciowych prowadzi do poczęcia. W związku z tym, ponieważ nie wiadomo kiedy kobieta ma dni płodne, konieczne jest więcej zachodu, by doczekać się potomka - stąd kwiatki, randki i stałe związki. Jeśli chodzi o szerszy kontekst relacji społecznych - przypuszczalnie mamy pod czaszką, w naszych cudownych mózgach, specjalny moduł wykrywania oszusta, co zaproponowała L. Cosmides, na podstawie badań, w których ludzie zdecydowanie lepiej rozwiązują zadania logiczne wtedy, gdy dotyczą sytuacji życiowych.

* * *

O tym jak skuteczna jest społeczna indoktrynacja polegająca na wywieraniu wrażenia o konieczności dotrzymywania umów, mówi nam ilość samobójstw popełnianych ze względów ekonomicznych i z powodu zadłużenia (nie wspominając o instytucji seppuku). Ludzie, skutkiem ucywilizowania, zwierzęta przerażająco niezdolne (w odróżnieniu od żyjących poza cywilizacją dzikusów) do zapewnienia sobie wody/pożywienia/schronienia (niczego więcej tak naprawdę nie potrzebujemy do przetrwania) poza obecnym systemem ekonomicznym (pójdź do lasu i spędź tam dobę) - decydują się zakończyć swoje istnienie z powodu takich abstrakcyjnych bytów jak honor, duma, uczciwość czy poczucie zobowiązania do płacenia swoich długów. Jak się nad tym chwilę zastanowić, to całkowity absurd.

* * *

Dlaczego jesteśmy moralni? Bo skrajny egoizm nie jest ESS. Jesteśmy gatunkiem stadnym, gdybyśmy rywalizowali ze sobą na śmierć i życie, zostalibyśmy pokonani przez gatunki, które potrafią ze sobą współpracować. Zabijanie się z powodu zasobów miewa swoje plusy w pewnych okolicznościach, dlatego czasami to robimy. Dziś potrafimy co prawda współpracować w bardzo dużym stopniu (podobnie jak owady społeczne) i dzięki temu np. dotarliśmy na Księżyc, ale wciąż zazdrość seksualna jest jednym z częstszych powodów popełniania morderstw (przyłapani kochankowie i niepewność ojcostwa - mężczyzna ma bardzo dużo do stracenia wychowując nie swoje dzieci) a samotne matki w złej sytuacji ekonomicznej porzucają swoje dzieci (nie opłaca im się im inwestycja w ich wychowywanie). Dlatego kultury honoru to bardzo czesto ludy pasterskie, żyjące w trudnych warunkach - tam konflikty o zasoby mają znacznie większe znaczenie. Kobiety w krajach arabskich prawdopodobnie żyłyby inaczej, gdyby nie to, że pokolenia ich przodków uczyły się życia w wyjątkowo nieprzyjaznym świecie (a na przykład górscy pasterze Tybetu praktykowali poliandrię - żony miały wielu mężów, będących często braćmi (jak w społeczeństwach owadów), dzięki czemu lepiej można było gospodarować zasobami i zapewniać przetrwanie swoim genom). Mrówki, termity i pszczoły mają swoją własną moralność, która obejmuje przede wszystkim troskę o królową i dobro roju/kolonii. Każdy zna swoje miejsce w hierarchii i wykonuje swoją pracę na ogół bez szemrania. Gdyby poszczególne mrówki tego nie robiły, ich społeczność czekałby rozpad. Podobnie byłoby ze społecznością ludzką i wielu właśnie tak postrzega nasze powinności wobec niej, vide azjatyckie społeczeństwa kolektywistyczne. Stadne polowanie są bardziej skuteczne, o czym wiedzą Delfiny, orki, psowate i o czym wiedzieli pewnie nasi przodkowie.

Nasze poczucie moralności, tzw. sumienie nie sięga do jakichś uniwersalnych praw wpisanych w podstawy świata, a raczej na bieżąco podejmuje decyzje oparte na ocenie sytuacji, w dużej mierze emocjonalnej, pewym skłonnościom zapisanym w genach i prawom podpowiadanym nam przez naszą kulturę. Nasza moralność to decyzje zapadające na bieżąco w naszej głowie, m.in. przy udziale płatów czołowych. Ich pełen rozwój ma miejsce dopiero po 20 roku życia, dlatego dzieci i nastolatki nie są w stanie podejmować w pełni sprawnych decyzji odnośnie tego, co jest słuszne a co nie. Psychopatie, objawiające się niezdolnością do odczuwania emocji, w tym współczucia, bardzo często wiążą się z uszkodzeniem lub niedorozwojem właśnie tych obszarów.

* * *

Teraz kilka słów o badaniu, w którym, mam nadzieję, wziąłeś Czytelniku udział. Ponieważ dostęp do wyników ma każdy, pozwolę sobie skomentować kilka z nich. Próba badania jest póki co całkowicie niereprezentatywna, zarówno, jeśli chodzi o ilość (N=24), jak i zróżnicowanie płciowe (K=14, M=5, brak danych=5).

Praktycznie wszystkie znane nam kultury uznają zakaz kazirodztwa. Ma to swoje głębokie uzasadnienie (kumulowanie się w wyniku chowu wsobnego niekorzystnych genów prowadzących do poważnych chorób i deformacji), jak również wsparcie biologiczne - efekt Westermarcka, awersja seksualna występująca u osób dorastających razem w ciągu pierwszych kilku lat życia. Większość ludzi odczuwa wstręt wobec deformacji naszego ciała, pewnych zwierząt roznoszących zarazki i jadowitych (myszy, pająki - *kobiety szczególnie, jako w związku z ciążą są szczególnie wrażliwe na infekcje i pasożyty), patologicznych wydzielin ciała, ekskrementów... Innymi słowy, uważamy za obrzydliwe podobne rzeczy. Tak na przykład, jak seksualne kontakty ze zwierzętami:
Mateusz bawi się ze swoim nowym kotkiem późnym wieczorem. Ma na sobie tylko bokserki, a kotek nieraz przechodzi obok jego genitaliów. Ostatecznie to go podnieciło i zaczął ocierać się genitaliami o ciało kotka. Kotek mruczy i wydaje się, że kontakt sprawia mu przyjemność.
Na ile niewłaściwe jest zachowanie Mateusza, który ociera się o kotka?

Emocjonalny aspekt podejmowania decyzji moralnych jak na dłoni - zwierzęta bliskie nam traktujemy w sposób wyjątkowy. Np. prawo włoskie zawiera przepis o szczególnym traktowaniu zwierząt o szczególnym znaczeniu dla człowieka. Tak się składa, że nasza kultura wielbi np. psy (które od kilkunastu tysięcy lat towarzyszą nam przy polowaniach) a zezwala na zjadanie krów, które w kulturze Hindusów otaczane są czcią. Religijne tabu dotyczące zakazu zjadania zwierząt "nieczystych" np. w kulturze judaizmu tłumaczy się czasem nieekonomicznością hodowli świń, jako, że w środowisku, w jakim żyli Izraelici, konieczne byłoby karmienie ich ziarnem, które stanowiło pokarm również ludzi. Koszerne rytuały przyrządzania mięsa miały zaś jakoby zmniejszać prawdopodobieństwo spożycia mięsa zwierząt chorych, podobnie jak muzułmański rytualny ubój zwierząt.
Pies Franka został zabity przez samochód przed jego domem. Franek słyszał, że ludzie w Chinach okazjonalnie jedzą mięso psa i był ciekaw jak ono smakuje. Pociął ciało psa, ugotował i zjadł na obiad. 
Na ile niewłaściwe było zachowanie Franka, który zjadł swojego martwego psa na obiad?

Szczególnym przykładem tabu żywieniowego jest potępianie kanibalizmu (choć nie uniwersalne). Kultury, które tego próbowały, miewały poważne problemy, m.in. ze względu na choroby prionowe.

Warto zapamiętać wartości liczbowe odnośnie osób które uznają za kategorycznie naganne moralne zjedzenie psa i porównać z ilością osób będących mniej restrykcyjnymi wobec poświęcenia życia człowieka w celu ocalenia innej grupy ludzi.
Siedzisz za kierownicą szybko jadącej kolejki, która zbliża się do rozwidlenia. Na torach po lewej stronie jest grupa pięciu pracowników kolei. Na torach po prawej stronie jest tylko jeden pracownik. Jeżeli nic nie zrobisz, kolejka skręci w lewo i zabije pięć osób. Jedynym sposobem na ich uratowanie jest wciśniecie przycisku na tablicy rozdzielczej, co spowoduje że kolejka skręci w prawo, zabijając jedną osobę.
Na ile niewłaściwe według Ciebie jest wciśniecie guzika, aby uniknąć zabicia pięciu pracowników?

To modyfikacja tzw. trolley dilemma. Standardowa wersja zmniejsza nasz stopień sprawstwa - naszym zadaniem jest podjęcie decyzji o przesunięciu zwrotnicy rozpędzonego wagonu. Badani na ogół dość szybko podejmują decyzję o poświęceniu życia jednej osoby, celem uratowania pięciu.

Kiedy jednak to oni mają stać się bezpośrednimi sprawcami śmierci - druga wersja (fat man dilemma) obejmuje podjęcie decyzji o zepchnięciu otyłego człowieka z mostu, celem ocalenia grupki ludzi stojących dalej - niewielu decyduje się na podjęcie działania. Podobne opory mamy wobec własnoręcznego zabicia chłopca (który niezależnie od tego umrze wkrótce) i konsumowania jego ciała, by samemu móc przetrwać. 17% dla 8 punktów, 43% dla 9. 

o neuroetyce i innych trudnych dylematach moralnych; więcej o trolley dilemma
wyniki badania na bieżąco

8 komentarzy:

  1. i po co się było tak śpieszyć, literówki co pół oddechu..

    poza tym bardzo długi, bardzo fajny, bo jasno i przejrzyście napisany, a ilość niepotrzebnych trudnych słów typu adolescenci zamiast nastolatki zmniejszona do minimum, good job:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wyrośnie Ci prof. przed nazwiskiem, też będziesz mówić adolescenci na nastolatków, co gorsza, pewnie zaczniesz wymawiać [bihejwioryzm], tak jak pani prof.

    Dziękuję (i za te literówki). Poprawione na tyle, na ile można poprawiać samego siebie (a nie do końca można, bo widzimy słowa tam gdzie ich nie ma). Temat zaś tylko liźnięty przez szybkę, więc kiedyś do niego wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  3. > L. Cosmides, na podstawie badań, w których ludzie zdecydowanie lepiej rozwiązują zadania logiczne wtedy, gdy dotyczą sytuacji życiowych.

    Trochę więcej na ten temat znalazłem tutaj:
    http://quasi.salon24.pl/35694,bladzic-jest-rzecza-ludzka-niestety-czesc-ii (w punkcie 'Logika')

    Co do meritum, to wyewoluowały popędy, instynkty, moralne 'intuicje'/'uczucia' itp. (wyjaśniane , ale nie usprawiedliwiane czy piętnowane przez biologię i psychologię) Pierwsze dwa popychają do rozmaitych działań ocenianych zarówno (różnie przez różnych ludzi) jako 'dobre', 'dopuszczalne' jak i 'złe'. 'Intuicyjna' moralność nie do końca jest godna zaufania, tak jak 'intuicyjna' fizyka, ontologia czy psychologia (np. Pinker), więc dobrze od czasu do czasu byłoby użyć tworu zwanego cerebral cortex celem korekty ;-) Tylko jak i na podstawie czego skonstruować racjonalną etykę, ocenić intuicje/odczucia? Czy to możliwe?

    Materiały dodatkowe:
    Gilotyna Hume'a
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Gilotyna_Hume%27a
    http://naukowy.blog.polityka.pl/?p=135
    http://naukowy.blog.polityka.pl/?p=509
    http://naukowy.blog.polityka.pl/?p=526

    There's always a biological excuse...
    http://observationsofanerd.blogspot.com/2010/02/theres-always-biological-excuse.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Whoa, cały artykuł (i blog?), który znalazłeś jest imponujący. Sam miałem przyjemność doświadczyć jak wygląda badanie Cosmides - przeprowadzaliśmy je w kilkunastoosobowej grupie, ale wyniki i tak się zreplikowały. Nie wspominając o wrażeniu jakie robi uświadomienie sobie, że w obu wypadkach robi się to samo.

    Za każdym razem, gdy nauka wyprawia się coraz dalej na terytorium Nietykalnych świętości, rodzi się coraz więcej pytań. Z niepewnością naszych sądów we wszelkich dziedzinach (jak również choćby złudzeń optycznych) doskonale wiąże się prowizoryczny i przygodny charakter rozwiązań jakie w nich zastosowano. To tak, jak z okiem. W społecznościach łowców-zbieraczy afrykańskiej sawanny (i ich poziomem samoświadomości) prawdopodobnie radziły sobie znakomicie, my spłataliśmy naszym mózgom niezłego figla.

    Blog nosi ślady moich poważnych wątpliwości odnośnie tego, "jak żyć" w świetle odkryć naukowych. Rzecz w tym, że mówiąc o sferze wartości mówimy o czymś, co nie ma realnych odpowiedników, dokonujemy operacji na czymś, co nie istnieje - osobiście trudno jest mi odejść od postrzegania ich jako artefaktu wynikającego z takiej a nie innej pracy naszego mózgu.

    A z drugiej strony, widzę konieczność uwzględnienia w naszym postępowaniu implikacji odkryć naukowych odnośnie inteligencji Delfinów (kilka postów wcześniej).

    Ciekawa puenta artykułu o "biologicznej wymówce". Tyle, że mija się z sednem. Neuronauka mniej lub bardziej sugestywnie daje nam do zrozumienia, że wolna wola jest iluzją, a pomimo tego musimy funkcjonować społecznie i prywatnie. No owszem, mamy tę korę, ale to nie znaczy, że nie mamy układu limbicznego, że tak obrazowo to ujmę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze swojej strony podam tylko, że przedstawione przeze mnie dylematy, zostały zaczerpnięte z badań Simone Schnall i Jonathana Haidta. Więcej można dowiedzieć się tutaj: http://people.virginia.edu/~jdh6n/
    oraz tu: http://badania.net/2009/06/07/wstret-straznikiem-moralnosci/#more-183.
    Poza tym wielkie dzięki za zachęcenie czytelników do wzięcia udziału w badaniu:)

    Pozdrawiam
    Konrad Bocian

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że udało mi się przysporzyć badaniu trochę danych ;-).

    I właśnie to miałem na myśli pisząc o liźnięciu tematu przez szybkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. @ saunterer
    > Whoa, cały artykuł (i blog?), który znalazłeś jest imponujący.

    Niestety, już od dawna nieczynny. No cóż, trzeba mieć nerwy ze stali, by wytrzymać w Psychiatryku24.

    > osobiście trudno jest mi odejść od postrzegania ich [wartości] jako artefaktu wynikającego z takiej a nie innej pracy naszego mózgu.

    W sumie mi też, ale ostatnio trochę zainteresowałem się etyką w związku z zarzutami o sianie zepsucia pod adresem niewiary i teorii ewolucji - widocznie niektórzy potrzebują religijnego lub racjonalnego uzasadnienia wartości; mnie w zasadzie wystarcza 'zasada' „nie wolno krzywdzić ludzi - bo nie”: http://wo.blox.pl/2010/01/Szukajac-Absolutu-2.html

    > Ciekawa puenta artykułu o "biologicznej wymówce". Tyle, że mija się z sednem.

    Oj tam, to akurat wrzuciłem tak bardziej for teh lulz ;)

    > Neuronauka mniej lub bardziej sugestywnie daje nam do zrozumienia, że wolna wola jest iluzją

    'Wolna wola' - temat rzeka, dużo kontrowersji i rozważań filozoficznych zawieszających mój mózg. Chociaż do normalnego funkcjonowania na co dzień (i psychicznego komfortu) wystarcza mi po prostu poczucie/wrażenie, że nie jestem 'robotem' ( http://www.youtube.com/watch?v=S_oMD6-6q5Y ), to chciałbym wiedzieć jak 'jest naprawdę' - tak z czystej ciekawości (libido sciendi) ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgodzę się. Im bardziej wzbraniam się przed uznaniem Psychiartyka24 za Psychiatryk24, tym bardziej nim jest. Strach pomyśleć, że część tamtejszych komentujących i piszących jest czymś więcej niż tylko literkami w sieci.

    Z mojego doświadczenia wynika, że największym problemem na linii etyka-to, co o świecie mówi nauka jest paradoksalnie odpowiadanie wierzącym/religijnym na pytanie "to po co właściwie, skoro ty w nic nie wierzysz?".

    Oj tam, to akurat wrzuciłem tak bardziej for teh lulz ;)

    Tyle, że ludzie faktycznie robią z tego teh drama ;-).

    @""wolna"-"wola""
    Mam podobnie, przyjmuję pewne założenia, ale z drugiej strony spokoju poznawczego mi to nie daje, wręcz.
    Nowy Neurotyk o wolnej woli, genialne. W zeszłym roku ktoś wymodził badania których wyniki były nie do końca zbieżne z przewidywaniami wynikającymi z legendarnych badań Libeta:
    http://www.newscientist.com/article/dn17835-free-will-is-not-an-illusion-after-all.html

    No i fizyka, która podobno deterministyczna nie jest.

    OdpowiedzUsuń

A co Ty o tym sądzisz?
Autor docenia komentarze podpisane. Jeśli nie posiadasz konta Google, najwygodniej będzie Ci użyć opcji Nazwa/adres URL, przy czym tego drugiego nie musisz wpisywać.