środa, 31 marca 2010

EPOV. A u was biją długowłosych

Zakończyła się tegoroczna, dziesiąta już, edycja ponoć największego w Polsce konwentu fantastyki Pyrkon, w której miałem niebywałą przyjemność uczestniczyć, przede wszystkim w bloku gwiezdno-wojennym, przygotowanym m.in. przy udziale załogi SWFSW. Impreza odbywała się w budynkach szkół zlokalizowanych w nie cieszącej się najlepszą sławą poznańskiej dzielnicy Dębiec (HIC SUND DRACONES), co w oczywisty sposób wiązało się z narażaniem życia i zdrowia uczestników konwentu. I rzeczywiście, co najmniej jednego z nich pobito, bez większego powodu. Najszczersze wyrazy współczucia, Lekt. 

Tak po prostu napadnięto człowieka i spowodowano dość poważne obrażenia jego ciała. Dlaczego, czy przemoc w mediach i brutalne gry komputerowe to sprawiły?


W psychologii znany jest termin "syndromu młodego mężczyzny". To właśnie młode samce gatunku H. sapiens sapiens najchętniej uciekają się do aktów agresji, często z użyciem niebezpiecznych narzędzi, oddają się ryzykownym rozrywkom i poddając swoje możliwości próbie niejednokrotnie ocierają się o śmierć w postaci przydrożnego drzewa czy mijanego samochodu (tak, młodzi kierowcy to zagrożenie i nie można temu zaprzeczyć). To oni najchętniej wszczynają burdy w czasie rytuałów godowych na dyskotekach i w barach, to oni popełniają najwięcej przestępstw i to oni są najbardziej zagrożeni śmiercią.

No tak, ale dlaczego. Otóż mężczyźni ci właśnie wkraczają na rynek matrymonialny - ledwie stają u początku długiej drogi poszukiwania sensu życia do odniesienia sukcesu reprodukcyjnego, a już stawiać muszą czoła starszym mężczyznom, obeznanym w rządzących nim regułach i, co gorsza, posiadającym już najczęściej wyższy status społeczny (a.k.a.: czego pragną kobiety). Podejmowane ryzyko, udział w *sportach ekstremalnych i akty agresji służą zdobywaniu punktów respektu (bo ten, jak wiadomo, jest wszystkim) i poszukiwaniu uznania młodych kobiet. Nie od dziś wiadomo bowiem również, iż mężczyźni skłonni są do większego ryzyka w obecności kobiet atrakcyjnych.

Spójrzcie tylko na moje geny!

Doskonale widać to na przykładzie zachowań *kibiców. W tej sytuacji, podobnie jak u innych małp naczelnych, walka niekoniecznie prowadzić ma do fizycznego wyniszczenia przeciwnika a raczej do skutecznego pokazu siły i zaznaczenia własnej dominacji, na przykład poprzez przepędzanie przeciwników z własnego terytorium, zaznaczenie swojej obecności (kiedyś przez oddanie moczu, dziś przez rezultat postępu kulturowego - wlepki na przystankach i graffiti) na terytorium konkurencji. Wrzaski, pełne wściekłości okrzyki i wyzwiska poniżające przeciwnika są w tej sytuacji odpowiednikiem wrzasków wydawanych np. przez szympansy, czy koczkodany.
Wiele mówi się także, iż potrzeba określenia własnego statusu poprzez ryzykowne zachowania popycha młodych ludzi do wchodzenia w konflikt z prawem i, w połączeniu z silną potrzebą identyfikacji z grupą, tworzenia gangów młodzieżowych. Młodzi mężczyźni ryzykujący życiem są zatem szympansami atakującymi samca alfa w stadzie, by uzyskać dostęp do jego samic.

Ale dlaczego przemoc wobec zwykłych ludzi? Badania pokazują, iż agresja w miejscach publicznych jest bardzo często i silnie skorelowana z biedą, społecznym wykluczeniem, brakiem wykształcenia i w konsekwencji brakiem perspektyw. Ci młodzi mężczyźni nie mają potencjalnym partnerkom niczego do zaoferowania i nie są w stanie wykazać swojej wartości na żadnej innej płaszczyźnie. Ponieważ w tej sytuacji są oni na samym starcie de facto wykluczeni z rywalizacji na rynku matrymonialnym przy użyciu społecznie usankcjonowanych metod, uciekają się do jedynych znanych i dostępnych im środków, w dodatku podpowiadanych im przez ewolucyjnie wbudowane w ich mózgi mechanizmy (przypuszczalnie również wywoływanych przez wzorce kulturowe - przemoc w mediach), żeby uzyskać reputację.

A my stajemy się ich ofiarami.

Co więc robić, by nie mieć do czynienia z ewolucyjnie ukształtowanymi (co oznacza, iż dostatecznie długo takie postępowanie było skuteczne, a zatem wywierało odpowiednie wrażenie na kobietach) mechanizmów dobierania się w pary? To nic odkrywczego - mądrość ewolucyjna mówi nam, iż nie warto kusić losu i pewnych sytuacji najzwyczajniej w świecie unikać, gdyż istnieje duże prawdopodobieństwo, że prototypowe bodźce wyzwolą stosowne do sytuacji mechanizmy. Chodzi tu o okoliczności wskazujące na możliwość zaistnienia bezpośredniej konfrontacji, jednocześnie bycie dobrym celem (czyli np. ustępowanie konkurentowi na płaszczyźnie fizycznej przy jednoczesnym przewyższaniu pod innym względem - materialnym, statusowym, intelektualnym) i zbiorowiska młodych mężczyzn, którzy po prostu nie są w stanie nie demonstrować sobie wzajemnie swojego statusu przy nadarzających się okazjach. Kolejnym istotnym czynnikiem jest akt naruszania terytorium (ośki czy też dzielni) a także obecność w pobliżu samic tego samego gatunku.


czwartek, 25 marca 2010

tryumf materii nad duchem w maszynie

z badań nad trzecim szympansem:


Kolejny przytyk zadany starożytnemu przesądowi o rozdziale umysłu i ciała. Badania pokazują, iż decyzje, które "podejmujemy" są nierozerwalne związane z właściwościami naszego ciała - nie chodzi już nawet bezpośrednio o niesławne geny a o typową fizjologię. Właściwie nie powinno to nikogo dziwić, mózg jest także narządem i nie działa w oderwaniu od reszty zwierzęcego ciała którym zawiaduje, jak czasami zdajemy się uważać. "Abstrakcyjne myślenie" wykraczające poza czas i przestrzeń, niczym nieskrępowany ludzki duch transcendentny względem ciała przestaje być czymś więcej, niż inspirującą metaforą. Umyka nam w tym wszystkim fakt, iż naszym ciałem nie tylko odbieramy bodźce ze środowiska, odczuwamy emocje i reagujemy odruchowo ale także m y ś l i m y.

Przeprowadzone pod nadzorem Tobiasa Loetschera z University of Melbourne badania nad generowaniem liczb losowych wykazały powiązanie pomiędzy czynnościami abstrakcyjnymi a prozaicznymi ruchami ciała, przynajmniej w wypadku praworęcznych mężczyzn.

12 ochotników poproszono o podawanie losowej sekwencji 40 liczb z zakresu 1-30, do rytmu wystukiwanego przez metronom. Aparatura rejestrowała poziome i pionowe ruchy gałek ocznych biorących udział w eksperymencie. Okazało się, iż śledzenie ruchów gałek ocznych badanych pozwalało przewidzieć, czy następna liczba w sekwencji będzie większa, czy mniejsza od poprzedniej - spoglądanie w-dół-w-lewo zwiastowało na ogół liczbę mniejszą, zaś zerkanie w "prawy górny róg" pozwalało spodziewać się liczby większej od poprzedniej. Siła odchylenia wzroku korelowała zaś z wielkością różnicy.

Jaki to właściwie miałoby mieć związek? Z pomocą przychodzi koncepcja ucieleśnionych metafor G. Lakoffa, języka jako konstruktu składającego się w dużej mierze z kształtujących nasze myślenie metafor (czego wyrazem są zwroty wygrać dyskusję - dyskusja jako wojna lub poddać się uczuciu - miłość jako zniewolenie, itp...), wynikających z postrzegania świata przez pryzmat naszego organizmu. I tak na przykład, wyobrażanie sobie liczb zdaje się wiązać z koncepcją góra-dół i prawo-lewo, być może ze względu na to, iż od dzieciństwa obserwujemy wzrastanie wysokości, wraz z wzrastaniem ilości - poziom cieczy w naczyniu wzrasta wraz ze zwiększaniem się jej ilości, budowanie wież przez dokładanie klocków powoduje wzrost ich wysokości a więcej książek oznacza posuwanie się w prawo na półce. Przypuszczalnie, kierunek "w prawo" wiąże się też z dominacją prawej ręki w życiu większości ludzi. Jak miałoby to być możliwe?
Daniel Casasanto z Instytutu Psycholingwistyki Maxa Plancka (Holandia) przeprowadził badania, w których przyjrzał się wpływowi dominującej ręki na postrzeganie świata. 286 studentów (w tym 40 mańkutów) poproszono o ocenę domniemanych cech osobowości przypisanych generowanym komputerowo nierealnym postaciom (ang. fribbles).

To oczywiste, że ten z prawej jest bardziej szczery! Wszyscy ludzie z trójkątnymi przydatkami są bardziej szczerzy!
Przyjrzenie się dokonywanym ocenom pokazuje, iż podczas dokonywania oceny ulegamy skrzywieniom związanym z dominującą u nas ręką. 210 studentów wykazywało preferencję dla jednej strony - 65% leworęcznych oceniało bardziej pozytywnie cudaki z lewej strony, 54% praworęcznych wyżej oceniało (uprzejmie kłania nam sie "język jako konceptualna metafora" - wyżej to lepiej, niebo jest tam wysoko, piekło, tam na dole) postacie z prawej strony.

Świat zdominowany przez praworęcznych pełen jest zwrotów świadczących o pozytywnym postrzeganiu prawej strony - prawy człowiek, prawo i praca na lewo, dwie lewe ręce... Nie jest to specyfika języka polskiego - podobnie ma się sytuacja w wielu językach czerpiących z łaciny, skąd pochodzi podział sinestra-dexter - zły/lewy i słuszny/prawy, na przykład angielskim, niemieckim czy francuskim.

Casasanato przypuszcza, że umiejscowienie nazwisk kandydatów na listach wyborczych może mieć znaczenie w sytuacji, gdy nie mamy o nich wielu informacji.

Nie inaczej rzecz się ma w religiach, także będących przecież dziełem mózgu człowieka, o czym przeczytasz w "Ateizm na wesoło".

Także o naszych nastrojach mówimy w metaforach przestrzennych. Łapiemy doły i "unosimy się nad ziemią" będąc w doskonałym nastroju. Wznosimy się na wyżyny i obniżamy loty. Kolejny eksperyment, również przeprowadzony przez D. Casasanato, pokazuje, jak duże przełożenie ma takie wertykalne wartościowanie świata na naszą pamięć emocjonalną i tym samym - samopoczucie.

24 studentów poproszono o przenoszenie szklanych kulek z pudełka na wyższej półce (z górnej półki!) do pudełka na niższej, i na odwrót. Jednocześnie, mieli oni opowiadać o wydarzeniach które miały dla nich znaczenie emocjonalne - pozytywne lub negatywne. Choć może to wydawać się niewiarygodne, badani szybciej przywoływali z pamięci wydarzenia o charakterze metaforycznie spójnym z wykonywaną czynnością (Freud śmieje się zza waginy grobu?). W drugiej wersji eksperymentu, studentom zadawano pytania neutralne, jak na przykład "opowiedz o tym, co przydarzyło ci się wczoraj". Podobnie w tym wypadku - badani podnoszący kulki częściej opowiadali o wydarzeniach związanych z pozytywnym afektem i negatywnym, gdy przenosili kulki w dół.



źródło: Mind over matter? How your body does your thinking (New Scientist)

grafiki:
fragment kolekcji fotograficznej Społeczeństwa sieci, Stefan Wojnecki
cudaki - za Uniwersytetem Stanforda, wykorzystano do celów naukowych

poniedziałek, 15 marca 2010

tak ci się tylko wydaje, cz. II

część I, część II, część III


Wyobraź sobie, że kupujesz mikser kuchenny. Znalazłeś dwie oferty dotyczące interesującego Cię modelu. Pierwsza, to produkt dostępny w sklepie w pobliżu miejsca Twojego zamieszkania, jego cena to 97 złotych. Druga to mikser w sklepie na drugim końcu miasta, w cenie 67 złotych. Który sklep wybierasz?

Teraz wyobraź sobie, iż kupujesz telewizor plazmowy. Model, którego poszukujesz znajduje się w dwóch sklepach. W pierwszym, w pobliżu miejsca Twojego zamieszkania, kosztuje on 3960 złotych. W drugim, na drugim końcu miasta, kosztuje on 3930 złotych. Gdzie dokonujesz zakupu?

Praktyka pokazuje, że ludzie na ogół decydują się na oszczędzenie 30 złotych na mikserze, nie decydują się natomiast oszczędzenie 30 złotych na telewizorze. Mimo, iż pieniądz nie jest wartością relatywną i za 30 złotych oszczędzone na małej kwocie i dużej kwocie kupimy dokładnie tyle samo.

* * *


Pisanie o statystyce nie może chyba obyć się bez przypisywanego brytyjskiemu premierowi, Benjaminowi Disraeli, powiedzenia o trzech rodzajach kłamstwa - kłamstwach, bezczelnych kłamstwach i statystyce. Rzeczywiście, statystyka może nas zwieść, a to dzięki dwóm czynnikom, często współwystępującym - złej woli twórcy statystyki i naszej jej nieznajomości. Oto przykład, zaczerpnięty z książki Born to Believe (A. Newberg, M.R. Waldman). Okazuje się, że obrzezanie zmniejsza ryzyko wystąpienia raka prącia o 50%. Innymi słowy, mężczyźni nieobrzezani mają dwa razy większe szanse zachorowania, co oznacza 100% wzrost ryzyka. Brzmi przerażająco. Czy warto zatem poddawać nowo narodzonych chłopców temu zabiegowi? A jakie jest właściwie to ryzyko zachorowania? Ten rodzaj nowotworu jest dość rzadki w Europie i Ameryce Pn. - tylko 1 mężczyzna na 100 000 nań choruje, co daje nam 0,001% szans zachorowania. Ryzyko powikłań po zabiegu wynosi z kolei 1% - co oznacza, że jeden chłopiec na stu będzie cierpiał z ich powodu. W zależności od tego, czy pytasz zwolenników prewencyjnego usuwania dziecięcych napletków, czy też przeciwników tego zabiegu, usłyszysz różne wartości. Na czym się oprzeć podejmując decyzję?

* * *

Caesars Palace, luksusowy hotel i kasyno w Mieście Grzechu. Jeden z wielu pomników wybudowanych tam na cześć ludzkiej nieznajomości praw statystyki. Stara prawda: gra w kasynach ma przynosić zyski właścicielom kasyn

Heurystyki czyli utarte szlaki na skróty, którymi chadza nasze rozumowanie

Heurystyka dostępności (avability heuristic). "Ludzie od tego umierają, widziałem w wiadomościach" lub też "Mój dziadek pali i nie ma raka". Tendencja do przypisywania większego prawdopodobieństwa wydarzeniom silnie nacechowanym emocjonalnie i łatwiej dostępnym pamięci. Choć, podobnie jak inne heurystyki, sama w sobie nie jest błędem a jedynie sposobem funkcjonowania naszego mózgu, może prowadzić do przekłamań. Im częstszy masz kontakt z informacjami o popełnianych przestępstwach i katastrofach naturalnych (oglądanie TVN24 i jej podobnych, czytanie Faktu i jemu podobnych), tym bardziej prawdopodobna wydaje ci się możliwość bycia nimi dotkniętym. Dlatego Amerykanom bardziej prawdopodobna wydaje się bardzo medialna i zapadająca w pamięć utrata życia w wyniku ataku rekina, niż spowodowana trafieniem kawałkiem rozbitego samolotu (choć jest odwrotnie). Heurystyka dostępności częściowo odpowiada za dowód anegdotyczny - osoby które znamy pozwalają nam łatwiej unaocznić sobie domniemaną prawdziwość danego wydarzenia. Powoduje także nieuzasadnione generalizacje na podstawie jednego, dobrze znanego nam przypadku. Jej szczególnym przypadkiem jest kaskada dostępności, kiedy zastosowanie szczególnie urzekającej idei rozszerza się lawinowo, dzięki jej popularności i ciągłemu powtarzaniu - oczywistym wydaje się, że coś musi być na rzeczy. Dokładnie tak, jak z powiedzeniem o kłamstwie powtórzonym tysiąc razy, które staje się prawdą - wszyscy wiemy, że jego autorem jest Joseph Goebbels, minister propagandy III Rzeszy, choć źródła na to nie wskazują. Inny ciekawy przykład działania tej heurystyki.

Heurystyka reprezentatywności (representativness heuristic).
Bogaty biegnący - dba o zdrowie
Biedny biegnący - złodziej, okradł kogoś i ucieka
Bogaty czytający gazetę - intelektualista
Biedny czytający gazetę - pewnie szuka pracy

Bogaty pijany - odreagowuje stresy
Biedny pijany - pijak i menel
Sposób wnioskowania na temat rzeczywistości polegający na opieraniu decyzji poznawczej i ocenie prawdopodobieństwa danej wersji wydarzeń na podstawie podobieństwa danego obiektu do typowych przypadków danej kategorii.

Heurystyka zakotwiczenia (anchoring and adjustment). Sposób rozumowania polegający na przyjęciu pewnego punktu wyjściowego (zakotwiczenia) i, w miarę uzyskiwania kolejnych informacji, zbliżaniu się do rezultatu poprzez jego dostosowywanie. W badaniach widoczna na przykład wtedy, gdy badani poproszeni o oszacowanie procentu krajów Afrykańskich będących członkami ONZ po usłyszeniu naprowadzającego pytania "mniej, czy więcej niż 45%?" strzelają niżej, niż ci, którzy usłyszeli podobne pytanie o 65%.

Inne opisywane statystyki obejmują:

Heurystyka zarażenia (contagion heuristic). Tendencje do przenoszenia negatywnego (rzadziej pozytywnego) nastawienia na obiekty mające kontakt ze źle (lub dobrze) postrzeganym obiektem. Jak z kamykiem z Jeleniej Góry, po którym wiadomo, kto stąpał


Heurystyka włożonego wysiłku (effort heurisitic). Tendencja do oceniania wartości przedmiotu w zależności od tego, ile trudu włożone zostało w jego pozyskanie, vide banknot znaleziony i banknot z wypłaty, także, *wędkowanie dla zarobku, wędkowanie po pracy ale również wytwory cudzej pracy.

Heurystyka afektu (affect heuristic). Wpływ naszej reakcji emocjonalnej (nie zawsze uświadomionej) na  dany bodziec na podejmowane przez nas decyzje; zaobserwowano, iż pozytywny afekt powoduje, iż niżej oceniamy ryzyko a wyżej korzyści płynące z danej decyzji. W badaniach R. Zajonca, chińskie ideogramy (przykład bodźca neutralnego i pozbawionego znaczenia dla badanych) oceniano wyżej, jeśli poprzedzono je  uśmiechnięta twarzą (niż twarzą wykrzywioną grymasem lub neutralnym kształtem geometrycznym), efekt był  stosunkowo trwały - pierwsze skojarzenie utrzymywało się gdy ten sam kształt poprzedzano następnie inną twarzą. Wieść gminna niesie, że w ślepej próbie wyżej ocenianym napojem jest Pepsi, częściej kupowanym jest jednak Coca-Cola, jako skuteczniej reklamowana.

Heurystyka znajomości (familiarity heuristic). Zachowanie w danej sytuacji opieramy na skutecznych wzorcach wyniesionych z sytuacji podobnych, co jest jak najbardziej zrozumiałe - oszczędza nam to czas potrzebny na podjęcie decyzji o działaniu, a czas, jak wiadomo, to większa fitness. Dzięki niej potwarzamy zachowania sprawdzone a unikamy tych, które nie przyniosły pożądanego rezultatu i możemy działać skuteczniej. W sytuacjach całkowicie nowych, np. walki o przetrwanie może okazać się jednak nieskuteczna i skłonić nas np. do rozebrania się do rosołu na pustyni, ponieważ jest nam gorąco lub picia wody morskiej w celu zaspokojenia pragnienia; choć znane są wyniki badań wskazujące, iż działa raczej w sytuacjach rutynowych. Badania pokazują także, że do rozwiązywania problemów znanych i problemów z którymi zetknęliśmy się po raz pierwszy wykorzystujemy różne obszary mózgu.

Pierwszy z brzegu i pierwszy lepszy (TTF i TTB, Take-The-First i Take-The-Best). Mając do wyboru kilka możliwości działania, na ogół nie generujemy i rozważamy wszystkich potencjalnych rozwiązań sytuacji a na ogół wybieramy jedną z pierwszych opcji, które przyjdą nam na myśl, jako kryterium decyzyjne przyjmując ogólny pomysł na to, jak rozwiązanie miałoby wyglądać; rozwiązania te zadziwiająco często okazują się skuteczne, przypuszczalnie dlatego, że sprawdziły się w przeszłości i w rezultacie są mocniej zaznaczone (leżą bardziej "z brzegu", "na wierzchu") w sieci skojarzeń z danym działaniem. Heurystyka "pierwszy lepszy" jest wykorzystywana przez nas przy dokonywaniu wyborów opartych na wielu kryteriach. Z reguły postępujemy w ten sposób, iż z listy kryteriów wybieramy to, które uważamy za najważniejsze z punktu widzenia tego, czego potrzebujemy i na podstawie rozróżnienia dokonanego przy jego pomocy podejmujemy decyzję, pozostałymi kryteriami posługujemy się zaś wtedy, gdy pierwsze nie okaże się rozstrzygające. Badane m.in. w sporcie.

Wpatrywanie się w piłkę (gaze heuristic). Trochę nieformalna nazwa na sposób w jaki rozwiązujemy nieprawdopodobnie trudne inżynieryjnie zadanie łapania lecącej piłki. Chcąc skonstruować robota zdolnego do chwytania piłek, musielibyśmy nauczyć go skomplikowanych obliczeń uwzględniających wiele czynników - prędkość, przyspieszenie spadającego obiektu, kąt spadania, odległość, prędkość wiatru... Chwileczkę, powiesz, przecież ja potrafię łapać lecące piłki a nie za bardzo wiem o czym mówisz. Jeśli następujący sposób rozwiązywania równania różniczkowego
mówi Ci niewiele (podobnie jak autorowi), wiedz, że Twój mózg być może rozwiązuje takie zadanka bez większego trudu (jest to jakiś dowód na istnienie nieświadomości). Inne podejście mówi o heurystyce wpatrywania się, która polega na (1) koncentracji wzroku na lecącej piłce (2) podbieganiu w jej kierunku (3) utrzymywaniu stałego kąta pod jakim patrzymy na piłkę, dzięki czemu w najgorszym wypadku uderzy w nas, ale będziemy mieli dużą szansą ją złapać.

Reguła szczytu i końca (peak-end rule). "Pogoda była dobra, szkoda tylko, że na sam koniec musiało jeszcze padać!" Zaobserwowana przez D. Kahnemana (jak i wiele innych wymienionych w tym cyklu) tendencja do oceniania wydarzeń z przeszłości na podstawie odbioru ich maksymalnego natężenia (przyjemne/nieprzyjemne) jak i zakończenia. W spektakularnym badaniu, dwóm grupom ludzi zaprezentowano takie samo sekwencje wyjątkowo nieprzyjemnych i uciążliwych dźwięków, z tym, że sekwencja grupy drugiej wzbogacona była o zakończenie składające się z dźwięków nieco mniej nieprzyjemnych. Co ciekawe, grupa druga oceniła doświadczenie jako znacznie mniej nieprzyjemne. Można pokusić się o praktyczne zastosowania reguły w celu zmniejszania późniejszej intensywności przykrych doznań u siebie lub innych. Przypuszczalnie, nasz mózg ocenia wydarzenia z przeszłości traktując je raczej jako uśrednienie, niż sumę zdarzeń.

Heurystyka rozpoznawania (recognition heuristic). "Nie wiem o co w tym chodzi, ale A wygląda znajomo...". Zaskakująco skuteczna nieświadoma reguła wnioskowania w której z dwójki obiektów które oceniamy pod katem danego kryterium wybieramy ten, który wydaje nam się znajomy. Które miasto amerykańskie jest większe - A) San Diego, B) San Antonio? Jeśli odpowiedziałeś, iż to pierwsze, udzieliłeś podobnej odpowiedzi jak dwie trzecie zapytanych Amerykanów i 100% zapytanych Niemców (poprawnej). Podobnie sprawa miała się z przewidywaniem wyników ligi angielskiej przez studentów z Anglii i Turcji (66% i 63%).

Heurystyka rzadkości (scarcity heuristic). Im coś rzadsze (lub bardziej prawdopodobna wydaje się tego strata), tym wydaje się cenniejsze, nawet jeśli nie ma po temu innego uzasadnienia. Dlatego tak hołubione jest złoto (choć inne metale są znacznie bardziej praktyczne), białe kruki osiągają niebotyczne ceny na rynku kolekcjonerskim, błędnodruki są tak cenne dla filatelistów, ludzie którzy otarli się o śmierć doceniają życie, zakochani, którym na drodze piętrzą się trudności są bardziej zdesperowani, by być razem a posiadacz rzadkich zabawek cieszy się największym szacunkiem na podwórku. Podstawa niektórych technik manipulacji, zwłaszcza w reklamie (ileż to nie zapłacimy, by móc czuć się wyjątkowymi).

Heurystyka symulacji (simulation heuristic). "Nie wyobrażam sobie, że mógłbyś to zrobić, powiem więcej, wiem, że tego nie zrobisz." Za bardziej prawdopodobne uważamy te wydarzenia, które łatwiej jest nam sobie wyobrazić. Im więcej możliwych powodów (potencjalnie nieprzyjemnych) dla których bliska nam osoba spóźnia sie z powrotem przychodzi nam do głowy, tym bardziej rośnie nasz niepokój i wzrasta pewność, iż coś musiało się stać.

Heurystyka płynności (fluency heuristic). Z dwójki przedmiotów rozważań, adekwatniejszy pod kątem rozwiązania wydaje nam się ten, który przetworzyliśmy płynniej, szybciej i skuteczniej.

Społeczny dowód słuszności (social proof). Tylu ludzi nie może się mylić. Plącze się po blogu od dawien dawna, patrz też: efekt podczepienia.

Jeszcze więcej błędów poznawczych

Niechęć do dwuznaczności (need for closure, uncertanity bias). Wolimy wiedzieć, niż nie wiedzieć i nie być pewnym. Mamy trudności z zaakceptowaniem dwuznaczności i dążymy do wybrania jednej opcji jako prawdziwej. Patrz też: nie mogę zobaczyć dwóch wersji sześcianu Neckera jednocześnie.

Efekt autorytetu (jako technika wywierania wpływu - zasada autorytetu, authority bias). "Wygląda kompetentnie, pewnie będzie mieć rację". Obserwowalna w wielu sytuacjach tendencja do niemal bezkrytycznego zawierzania opinii osób sprawiających wrażenie autorytetów w danej dziedzinie, może prowadzić do niebezpiecznego zjawiska znanego jako *kapitanoza. Blisko powiązana ze skłonnością do zawierzania ludziom mającym władzę (authoritarian bias).

Efekt przekonań (belief bias). Wyniki są dobre, więc wszystko musi być w porządku. Mamy tendencję do przyjmowania prawdziwości rozumowania które jest zgodne z tym, co już wiemy lub z tym w co wierzymy, nie zwracając uwagi na drogę jaką rozumowanie przebiegało, dotyczy zwłaszcza logiki rozumowania. W przykładowym badaniu niepiśmiennych farmerów z Azji Środkowej skonfrontowano z rozumowaniem dedukcyjnym: "Na dalekiej północy, gdzie jest dużo śniegu, wszystkie niedźwiedzie są białe. Nowa Ziemia leży na dalekiej północy. Jakiego koloru są tamtejsze niedźwiedzie?". Schemat odpowiedzi badanego obejmował konstatację faktu, iż wszystkie niedźwiedzie które do tej pory widział są czarne (choć w każdym miejscu są inne zwierzęta). Badania z udziałem neuroobrazowania pokazują, że rozwiązywanie sylogizmów dotyczących zagadnień nieznanych badanemu angażowało obszary płata ciemieniowego związane z operacjami matematycznymi a te dotyczące zagadnień znanych, dodatkowo obszary lewego płata skroniowego przypuszczalnie powiązane z pamięcią długotrwałą.

Iluzja grupowania (clustering illusion). Musisz po prostu połączyć kropki. Mamy tendencję do łączenia przedmiotów w grupy, domykania wzorów i figur, w rezultacie widzimy wzory, których tak naprawdę nie ma.

Ilustracja kilku praw naszej percepcji, nie tylko wzrokowej, w założeniach kierującej się zasadą prägnanz - prostoty, kompletności, jasności i uporządkowania, wg. psychologii Gestalt (postaci): (a) prawo podobieństwa - tendencja do postrzegania elementów podobnych jako zgrupowanych i tworzących całość - widzimy raczej rzędy, niż kolumny, (b) prawo dopełnienia - widzimy kwadrat tam, gdzie go de facto nie ma, (c) prawo dobrej kontynuacji (wspólnego losu) - chętnie uzupełniamy linie i widzimy dwie przecinające się krzywe, grupy obiektów ułożonych linowo postrzegamy jako całość, vide korek drogowy (d) prawo bliskości przestrzennej, choć działa także dla czasowej - obiekty położone blisko siebie widzimy jako należące do jednej całości - naturalnym jest widzieć najpierw las a dopiero potem pojedyncze drzewa (e) prawo symetrii - symetryczne względem siebie obiekty traktujemy jako części tej samej całości

Dostatecznie duża liczba elementów zbioru sprawia, że zawsze uda się w nich znaleźć coś, co sprawiać będzie wrażenie nieprzypadkowości (błędnie rozumianej, o czym za chwilę), tak jak w wypadku rozwinięcia dziesiętnego liczby π w którym *można znaleźć swoje imię. Badania pokazują, że sekwencje pokroju OXXXOXXXOXXOOOXOOXXOO uznajemy za mało przypadkowe, argumentując, iż widzimy w niej wyraźne wzory. Tymczasem są one perfekcyjnie przypadkowe. Wiąże się z wieloma innymi przykładami błędnego intuicyjnego rozumienia statystyki, jak złudzenie gracza. Prowadzi do takich zachowań jak "cały czas zaznaczałem A, to teraz zaznaczę B" i każe nam doszukiwać się dobrej/złej passy np. u sportowców. Bardzo powszechne wśród zwolenników teorii spiskowych. Zob. też *pareidolia.

Złudzenie gracza (gambler's fallacy). Tyche jest suką. Moneta (lub kostka do gry) nie ma pamięci, więc nie wie, ile razy wyrzucono za jej pomocą reszkę lub orła - za każdym rzutem prawdopodobieństwo wyrzucenia danej strony jest takie same (prawdopodobieństwo dla orła w jednym rzucie wynosi 1/2, dla reszki wynosi 1/2 - dla dziesięciu orłów wynosi 1/210, dla pięciu orłów i pięciu reszek wynosi zatem 1/210).  Podobnie rzecz ma się z maszynami w LOTTO, prawdopodobieństwo wylosowania danej liczby w każdym kolejnym losowaniu (nie mającym związku z poprzednim, jako, że maszyna nie pamięta, co wylosowała) jest takie samo i wynosi np. 1/80 dla Multilotka. Sprawdzanie wyników kolejnych losowań i obstawianie numerów, które "dawno nie padły" a także wydawanie pieniędzy na "niezawodne systemy" jest bezprzedmiotowe. Wariacją na temat jest odwrócone złudzenie gracza, sprawiające, że mamy opory przed graniem na automatach rano, kiedy "nikt jeszcze nie grał". Stoi za nim postrzeganie wydarzeń mało prawdopodobnych jako wystepującej tylko po bardzo dużej liczbie prób. Raz jeszcze, Wszechświat nie wie, ile razy grano na danym automacie.

Złudzenie koniunkcji (conjuction fallacy). Na pewno zabił go lokaj, miał powód. Historia bogata w uzasadniające jej wydarzenia detale wydaje nam się bardziej prawdopodobna, niż historia mało szczegółowa. W rzeczywistości jest to niemożlie, ze względu na to, iż prawdopodobieństwo łącznego wystąpienia dwóch wydarzeń nie może być większe, niż prawdopodobieństwo wystąpienia jednego z nich. Zginął Bruce. Przypuśćmy, że prawdopodobieństwo, że Bruce został zamordowany wynosi 0,30 (mógł zginąć z wielu innych powodów, mógł mieć niebezpieczną pracę). Prawdopodobieństwo, że lokaj miał powód by zabić Bruce'a wynosi np. 0,90. Tym niemniej, chcąc uzyskać łączne prawdopodobieństwo , musimy obie te wartości pomnożyć. W rezultacie otrzymujemy 0,3 x 0,9 = 0,27 - mnożone przez siebie wartości prawdopodobieństw zawsze dadzą liczbę mniejszą od każdej z nich osobna a dodatkowe warunki zawsze obniżają prawdopodobieństwo zdarzenia. I tak na przykład, podróżując samolotem, warto zabrać ze sobą jakąś bombę, dla pewności, że w czasie lotu nie zginiemy w zamachu bombowym. Prawdopodobieństwo, iż na pokładzie znajdą się dwie niezależne bomby bowiem jest nieprawdopodobnie małe, a już na pewno mniejsze niż to, że znajdzie się jedna.

Efekt pewności wstecznej (hindsight bias, "I-knew-it-all-along" effect). "Wiedziałem, że tak będzie" lub też "z perspektywy czasu... nie mogło być inaczej". Przeszłe wydarzenia wydają nam się bardziej prawdopodobne, niż rzeczywiście były, nagle okazuje się, że wszystko na to wskazywało, lub inaczej być nie mogło. Wszystko wydaje się oczywiste, gdy znamy rozwiązanie, w dodatku mamy tendencje do lepszego zapamiętywania tych przewidywan, które okazały się słuszne. Prawdopodobnie rezultat działania heurystyki dostępności - droga wybrana jest bardziej dostępna naszej uwadze, znamy też więcej szczegółów, podczas gdy o alternatywie nie wiemy prawie nic. Wyraźnie obserwowalne w sytuacji np. krytyki poczynań polityków - zawsze znajdą się oponenci, którzy wiedzieli, że tak będzie; jak i w życiu osobistym - nie mogło nam się udać.

Pozorne korelacje. Ludzie wstający wcześnie rano powodują wojny, wypadki i głód na świecie, "...to złodziej! I pijak! Bo każdy pijak to złodziej!" Nie wszystkie współwystępujące ze sobą wydarzenia mają tę samą przyczynę lub są w związku przyczynowo-skutkowym. Nasz mózg lubi widzieć świat uporządkowanym a w takim świecie rzeczy dzieją się grzecznie od przyczyny do skutku (stąd już tylko krok do pierwszego Nieruchomego Poruszyciela), poza tym zauważanie zależności w środowisku jest kluczem skutecznego w nim funkcjonowania. Przykładem błędu post hoc ergo propter hoc (po tym a więc wskutek tego) byłoby przeświadczenie, iż pianie koguta powoduje wschód słońca a głos oznajmiający odjazd pociągu ruszenie lokomotywy a także stwierdzenie o *leczniczej mocy cukru. Błąd cum hoc ergo propter hoc (z tym, a więc w skutek tego) to na przykład spostrzeżenie, iż "bezbożni mieszkancy Haiti wyznają voodoo" a "Haiti zostało zniszczone w wyniku trzęsienia ziemi" - czy to może być przypadek (autentyk)? Źródło uprzedzeń rasowych, przesądów, sukcesu pseudomedycyny i pseudopsychoterapii. Por.: iluzja kontroli.

Efekt oczekiwań obserwatora, efekt obserwatora, efekt Pigmaliona, efekt Rosenthala (observer-expectations effect). Widzisz to, co chcesz widzieć [bo się do tego przyczyniasz]. Tendencja do wywierania nieświadomego wpływu obserwatora (np. eksperymentatora) na przebieg zjawiska (np. doświadczenia). mówiąc obrazowo, stajemy się tym, kim jesteśmy w oczach osób, które mają na nas duży wpływ - nauczycieli, przełożonych, dowódców, lekarzy... W nazewnictwie tych różnych odmian samospełniającego się proroctwa istnieje pewne zamieszanie - efekt Pigmaliona oznacza spełnianie się oczekiwań które wytworzyliśmy wobec danej osoby (być może źródło sukcesów szkolnych wielu z nas; patrz badania Rosenthala nad etykietkowaniem); efekt Rosenthala to określenie podobnego zjawiska w sytuacji badacz-badany. Źródło - trzeba przyznać, jak na konia niezwykłych - umiejętności matematycznych Mądrego Hansa. Doskonałą odtrutką w badaniach naukowych jest podwójnie ślepa próba, w której ani badacz ani badany nie wiedzą do której grupy eksperymentalnej należy dana osoba. Zob. też efekt obserwatora w fizyce.

Nieuzasadniony optymizm (optimisim bias). "Śmierć? Mnie to nie dotyczy." Wszyscy wiemy, że związki się rozpadają, ale w naszym wypadku będzie inaczej i właśnie dlatego tatuujemy sobie imię naszej drugiej połowy. Wszyscy spodziewamy się też żyć dłużej niż przeciętnie a badani amerykańscy studenci (co my byśmy bez was zrobili?) okazują się uważać się za mniej niż swoi rówieśnicy podatnych na zyciowe nieszczęścia, takie jak nabawienie się problemów z alkoholem, utrata pracy, zawał serca, rozwód tuż po ślubie. Złudzenie powszechne wśród palaczy, biorących kredyty, którzy godzą się na wysokie kary w razie zwlekania z płatnościami (ku uciesze firm oferujących szybkie pożyczki) i mieszkanców terenów zalewowych. Jeśli oceniamy prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzenia pozytywnego w porównaniu z negatywnym, wybieramy pozytywne. Badania z wykorzystaniem neuroobrazowania pokazują, że pobudzenie ciała migdałowatego jest mniejsze w wypadku potencjalnych przyszłych nieszczęść niż potencjalnych wydarzeń o charakterze pozytywnym. Przypuszczalnie ma to znaczenie adaptacyjne - tak łatwiej żyć - a zaburzenia optymistycznego postrzegania świata i pracy odpowiednich obszarów w mózgu wiążą się z depresją. Z drugiej strony, nie doceniamy prawdopodobieństwa wydarzeń rzadkich.

Nadmierna pewność (overconfidence effect). "Na bank D!". Pewny na stówę oznacza w rzeczywistości 80% skuteczności, deklarowana pewność rzędu 99% daje 60% skuteczności. Niestety, dotyczy także psychologów klinicznych i studentów psychologii w sytuacji wyciągania wniosków ze opisu studium przypadku. Szcześliwie nie stwierdza się efektu u prognostyków pogody.

Subiektywna walidacja (subjective validation). Z mojego punktu widzenia to jest prawdziwe. Obserwowalna tendencja do postrzegania jako prawdziwiej informacji zgodnej z naszymi przekonaniami, doświadczeniem lub istotnym dla nas znaczeniu, innymi słowy chętnie potwierdzamy rzeczy, które wydają nam się być prawdziwe lub które powinny być prawdziwe, ponieważ zgadzają się z tym, co już wiemy. Czasami każe nam zaprzeczać oczywistym dowodom na nieprawdziwość naszych twierdzeń. Źródło dochodu mediów, jasnowidzów i innych ludzi żyjących ze skutecznego zimnego odczytu - przekonywania ludzi, że wie się o nich więcej, niż tak naprawdę wie.

Efekt pozostałych przy życiu (nazwa autorska, survivorship bias). "Przecież [teraz] działa [choć nie działa w większości przypadków]!" lub też "Ale przecież wszyscy moi [dwaj] uczniowie doskonale zdają maturę z fizyki [choć reszta chętnych zrezygnowała nie otrzymując odpowiedniej edukacji]". Błąd polegający na braniu pod uwagę informacji o obiektach (ludziach, testowanych przedmiotach, wynikach przedsiębiorstw) które przetrwały selekcję, przy pomijaniu udziału tych, które jej nie przeszły. Tak stworzyć można np. doskonałe wyniki doradców finansowych czy placówek edukacyjnych a także wyniki badania potwierdzające zdolności parapsychiczne garstki osób z dużej próby poczuwających się do tego (siłą wielkich liczb). Powiązanym efektem jest selektywna publikacja wyników (publication bias) - informowanie o wynikach badań potwierdzających naszą hipotezę a pomijaniu tych prób, które się nie powiodły (choć tak naprawdę każdy dobrze przeprowadzony eksperyment kończy się sukcesem, ponieważ dokłada się do naszej wiedzy o tym jak nie jest, rzadziej, jak jest).

Efekt teleskopowy (telescoping effect). Skłonność naszej pamięci do postrzegania wydarzeń bieżących jako starsze, niż w rzeczywistości są a zdarzeń z dalszej przeszłości jako bliższych teraźniejszości. Pamięć ludzka ogółem bywa bardzo *zawodna. Test Galtona-Crovitza służący badaniu efektu (lepiej będzie, jeśli dasz do wypełnienia komuś innemu).

Naginanie faktów do teorii (Texas sharpshooter fallacy). Domalowywanie tarczy strzelniczej do dziur po kulach. Stosowane przy interpretacji "przepowiedni" Nostradamusa, poszukiwaniu Kodu Biblii i odnajdywaniu innych ukrytych wiadomości tam, gdzie ich nie ma.

Oprócz tego wszystkiego, stwierdzono także, iż chętniej zawierzamy informacjom, które usłyszeliśmy jako pierwsze (z większej liczby informacji), w stanach wzburzenia emocjonalnego jesteśmy bardziej pewni swojej racji, szukając informacji bardziej ufamy wydarzeniom przyjemnym...

* * *

A oto wyniku testu z poprzedniego odcinka.
  1. Bardziej prawdopodobna jest śmierć w wyniku zawału serca, który jest najczęstszą przyczyną śmierci w naszym kraju; częściej słyszymy jednak o ofiarach wypadków samochodowych, ponieważ jest to śmierć bardziej spektakularna i godna telewizji, w rezultacie słyszymy o niej częściej (heurystyka dostępności). Amerykanom bardziej prawdopodobna jest śmierć spowodowana przez tornado, niż przez uderzenie pioruna, jest dokładnie odwrotnie. 
  2. Prawdopodobieństwo to wynosi 0.50. Wystarczy 57 osób, by być tego niemal pewnym.
  3. Wszystkie są tak samo przypadkowe (złudzenie gracza, iluzja grupowania).
  4. Spodziewamy się, iż tendencja musi się odmienić - sekwencja słabych kart musi być więc dopełniona dobrymi, tak, jak wiele orłów pod rząd - reszką (jw.).
  5. We wszystkich jest takie samo, notabene nikłe. Zauważamy regularność i nie pozwala nam ona myśleć o kombinacji jako przypadkowej. Z drugiej strony, ludzie przejawiają awersję do obstawiania podobnych kombinacji, dlatego ewentualna wygrana w wyniku ich wylosowania byłaby pewnie wyższa (złudzenie gracza).
  6. W szpitalu w małej miejscowości, ze względu na mniej reprezentatywną próbę, odchylenia od normy będą bardziej widoczne. Pomyśl jaki procent całości stanowi 3 chłopców na 5 urodzeń.
  7. Jeden, ale wcale nie dlatego, że sesja jest taka trudna. Złudzenie koniunkcji - prawdopodobieństwo zajścia dwóch wydarzeń nie może być większe, niż prawdopodobieństwo każdego z nich z osobna.
  8. Że pracuje w banku. Tak jak powyżej.
  9. Oczywiście, że Polakiem. Heurystyka reprezentatywności i nie uwzględnianie wielkości próby lub zaniedbywanie miarodajności. Populacja Hiszpanów w Polsce najprawdopodobniej jest i tak mniejsza, niż populacja śniadych ciemnowłosych Polaków, gdyż ich niewielki odsetek dużej ilości całej populacji Polaków to i tak ogrom.
  10. Szanse Łukasza maleją, choć czasami o tym zapominamy (nie wtedy, gdy sami mamy doświadczenie w ubieganiu się o pracę?). Dodawanie kolejnych warunków nie powoduje zmiany szacowanego przez badanych prawdopodobieństwa. Co ciekawe, szanse dostania pracy oceniane dla każdego z kandydatów oddzielnie nie sumują się do stu.
  11. "Jan morduje swojego pracownika", ponieważ może mieć setki innych powodów. Heurystyka symulacji jest prawdopodobnie powodem błędu złudzenia koniunkcji (patrz pyt. 7 i 8).


Właśnie za takie rzeczy kocham psychologię. W następnym odcinku: jak cię widzą, to zależy od wielu czynników


więcej:
o wypaczeniach postrzegania w badaniach naukowych

grafiki: Caesars Palace - grafika w domenie publicznej, PDphotos.org, za WikiCommons

sobota, 13 marca 2010

tak ci się tylko wydaje, cz. I

czyli dlaczego może być dokładnie odwrotnie, niż sądzisz

część I, część II, część III

Powtórka:
Nie pierwszy i nie ostatni raz wspominam o tym na blogu, ale nasze mózgi nie wyewoluowały w celu poznawania świata możliwie najdokładniej i odkrywania obiektywnych prawd dotyczących głębokiej rzeczywistości. Ewoluowały tak, by osiągnąć optymalny stosunek poniesionych nakładów na ich wykształcenie do korzyści, jakie przynoszą. Nasz mózg ma zadanie umożliwić nam orientowanie się w otoczeniu w stopniu wystarczającym, by doczekać wieku rozrodczego (w tym czasie unikać drapieżników i zapewniać sobie pokarm) i skutecznie począć potomstwo, które warto byłoby jeszcze przez jakiś czas odchować. Niewiarygodne rzeczy, których dokonujemy przy jego pomocy, rozwój nauki i techniki, osiąganie zdolności pojmowania naszego umysłu, odnajdywanie się w całkowicie obcych mu rzeczywistościach - wszystko to jest niczym podkręcanie procesora bez zapewniania mu dodatkowego chłodzenia - próbujemy wycisnąć z tego organu więcej, niż było dla niego przewidziane.

Dlatego w wielkich miastach cierpimy jak *zwierzęta w zoo, dlatego złudzenie anonimowości w internecie pozbawia nas zahamowań, z tego powodu przemysł kosmetyczny wpędza nas w *kompleksy. Wychowaliśmy się w mniejszych grupach i w innym krajobrazie, jesteśmy przyzwyczajeni do większej ilości informacji (w tym niewerbalnej) w procesie komunikacji i nigdy nie widzieliśmy dookoła siebie taki wielkiej liczby tak atrakcyjnych ludzi (niejednokrotnie enhanced using Adobe® Photoshop® software). Różne nasze skłonności sprawiają także, że chętnie *ulegamy autorytetom, co z kolei miewa katastrofalne skutki.

Aspekt pracy naszego mózgu o którym chciałbym Ci dzisiaj opowiedzieć, ma bezpośrednie przełożenie na to, jakim widzimy świat w którym żyjemy. To, czy postrzegamy go jako miejsce wrogie i niebezpieczne czy też nie a także jak oceniamy szanse wystąpienia rzeczy, które mogą się nam przydarzyć. Mózg pracuje w określony sposób, porusza się pewnymi mniej lub bardziej utartymi drogami - stosuje heurystyki poznawcze - drogi na skróty, którymi podąża nasze wnioskowanie, dzięki czemu myślimy szybko i na ogół skutecznie - czasami, zwłaszcza wobec nowych sytuacji, wiedzie go to na manowce. Trzeba Ci bowiem wiedzieć, że m.in. na takich myślowych drogach na skróty opierają się także liczne *techniki wywierania wpływu na ludzi.

* * *

Zanim zagłębimy się w świat cudnych manowców ludzkiego poznania, chciałbym poprosić Cię o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań i zapisanie ich sobie do następnego odcinka. Proszę także, byś nie podawał swoich odpowiedzi w komentarzach.
  1. Co jest bardziej prawdopodobne - śmierć w wyniku wypadku drogowego, czy śmierć w wyniku zawału serca?
  2. Jakie jest prawdopodobieństwo, że na spotkaniu towarzyskim, w którym uczestniczą 23 osoby, dwoje uczestników obchodzić będzie urodziny tego samego dnia?
  3. Który z wyników rzutów monetą (O-orzeł, R-reszka) jest najbardziej przypadkowy:

    O-O-O-R-R-R
    O-R-R-O-R-O
    O-O-O-R-R-R

  4. W czasie rozdawania kart przed rozgrywką, jak dotąd dostajesz same słabe karty. Jakich kart spodziewasz na końcu rozdawania?
  5. W którym z trzech losowań LOTTO jest największa szansa wygranej?



  6. Wyobraź sobie dwa szpitale położnicze. Jeden znajduje się w Warszawie, drugi w położonej pod Warszawą małej miejscowości. W którym ze szpitali zachodzi większe prawdopodobieństwo urodzenia się w ciągu roku 60% chłopców?
  7. Co jest bardziej prawdopodobne: że w czasie najbliższej sesji zdasz jeden, czy dwa egzaminy?
  8. Poznaj Magdalenę. Magdalena jest kobietą niezależna, inteligentną i elokwentną. Ukończyła studia filozoficzne. W czasie studiów była głęboko zaangażowana w problemy nierówności społecznych i dyskryminacji.
    Jakie jest prawdopodobieństwo, że Magdalena jest teraz kasjerką w banku?
    Jakie zaś jest prawdopodobieństwo, że Magdalena jest kasjerką w banku, aktywnie walczącą o prawa kobiet?
  9. Na środku Warszawy spotykasz śniadego, ciemnowłosego mężczyznę grającego muzykę flamenco na gitarze. Jakie są szanse, że jest Hiszpanem a jakie, że Polakiem?
  10. Łukasz skończył studia i stara się o pracę w pewnym przedsiębiorstwie. Jak ocenia swoje szanse na przyjęcie do pracy?
    Jak ocenia swoje szanse, gdy dowiaduje się, że oprócz niego jest jeszcze dwóch kandydatów?
    Jak oceniłby je, gdyby było ich dziewięciu?
  11. Co jest bardziej prawdopodobne:
    Jan morduje swojego współpracownika
    Jan morduje swojego współpracownika, ponieważ odkrył jego machinacje finansowe
* * *

    Błędy poznawcze - błędy przy ocenianiu i podejmowaniu decyzji

Błędy poznawcze to właściwe nam nieracjonalne sposoby postrzegania rzeczywistości. Najważniejszym z nich jest przeświadczenie, że to, co spostrzegamy jest niezaprzeczalnie prawdziwe - jak w: wiem co widziałem!. Owo poczucie, iż jest się wolnym od błędów poznawczych nazywamy błędem plamki ślepej.

Zasada podczepienia (bandwagon effect). Jeśli nie wiesz co myśleć, zobacz, co myślą inni. Nazywana także owczym pędem czy mentalnością stada - czujemy się dobrze, kiedy wybór podzielają inni członkowie społeczności, zwłaszcza, kiedy zależy nam na ich akceptacji. Im więcej osób dokonało danego wyboru, tym większe prawdopodobieństwo, iż kolejna jednostka postąpi tak samo. Jest przyczyną wybierania złych polityków (głosujemy na partie, na które głosują inni), szałów zakupowych na dane produkty, pewnie nie bez znaczenia w wypadku mód i trendów. Częściowo odpowiada także za efekt sieciowy, który z kolei odpowiada za sukces ekonomiczny Microsoftu

Zaniedbywanie miarodajności (base rate fallacy). Im więcej wiemy, tym niekiedy większe prawdopodobieństwo błędu. Duża ilość szczegółowych informacji powoduje, iż mamy tendencję do przypisywania im większej wagi, niż na to zasługują a informacjom, istotnym, wagi mniejszej. Wiemy, iż pośród homoseksualnej części populacji jest znacznie większy odsetek nosicieli wirusa HIV, niż wynikałoby to z ich udziału w populacji. Wyobraź sobie, iż masz ocenić prawdopodobieństwo, iż dowolnie wylosowany z populacji zarażonych człowiek jest homoseksualistą. Jeśli wydaje Ci się, że jest większe niż prawdopodobieństwo, że będzie heteroseksualistą, masz piękny przykład błędu. Populacja składa się w ogromnej większości z heteroseksualistów, co oznacza, że zarażonych i tak będzie ich więcej.

Błąd plamki ślepej (blind-spot bias). "Może inni się mylą, ja - nigdy." Z reguły nie doceniamy stopnia w jakim sami ulegamy błędom poznawczym - kiedy oceniamy prawdopodobieństwo ich wystąpienia, stosujemy bowiem introspekcję - sami zaglądamy w głąb siebie i nie znajdujemy niczego, co mogłoby wskazywać na popełnienie przez nas błędu. Sęk w tym, że gdyby ślady takich błędów byłyby dla nas w prosty sposób dostępne, prawdopodobnie nie byłyby one tak rozpowszechnione. Typowy przykład ograniczeń mózgu poznającego samego siebie.

Efekt wspierania decyzji (choice-supportive bias). "Z perspektywy czasu, postąpiłem słusznie." To bardzo możliwe, choć warto zauważyć, iż *z pewnych względów nie mamy możliwości oceny skutków ewentualnego wyboru opcji alternatywnej - w rezultacie mamy tendencję do wyższego wartościowania tych decyzji, które podjęliśmy. W badaniach zaobserwowano, iż po fakcie mamy większą skłonność do przypisywania pozytywnych cech do tych możliwości, które wybraliśmy (i negatywnych do tych, które nie wybraliśmy), choć mogły nie mieć z nimi nic wspólnego.

Efekt potwierdzania (confirmation bias). Wszystko wskazuje na to, że mam rację [jeśli odpowiednio poszukasz]. Mamy tendencję do selekcji informacji pod kątem tych, które potwierdzają nasze wcześniejsze założenia a także takiego jej poszukiwania, którego wyniki mogą potwierdzić to,  w co wierzymy. Badani przez P. C. Wasona zostali poproszeni o odnalezienie reguły - metodą weryfikacji własnych hipotez - według której wyświetlane są trójelementowe sekwencje liczb (reguła: każda kolejna cyfra jest większa od poprzedniej). Tworzyli karkołomne hipotezy i, co najważniejsze, stosowali weryfikację w taki sposób, żeby raczej potwierdzała ich pomysły niż im przeczyła, utwierdzając się tym samym w błędnych przekonaniach. Odpowiada za wiarę w przesądy (zapamiętujemy te sytuacje, kiedy szczęśliwa bielizna przyniosła nam szczęście a nie zauważamy lub nie zapamiętujemy tych, gdy tak nie było), moc modlitwy, pseudonaukę i pseudomedycynę - w rezultacie dowody anegdotyczne (mama koleżanki ma znajoma, której córka...) okazują się być doskonałymi kontrargumentami dla wyników badań_naukowych. Naukowcy także nie są od nich wolni - wyniki badań przeczące naszej hipotezie muszą być co najwyżej błędami eksperymentu.

Efekt zaprzeczania (disconfirmation bias). Analogiczna sytuacja - jeśli fakty przeczą mojej opinii, tym gorzej dla faktów.  Badanym zwolennikom i przeciwnikom kary śmierci zaprezentowano rzekome badania nad tą karą. Wyżej oceniane były badania zgodne z wyznawanym przez badanego poglądem, wskazywano wiele argumentów przeciwko badaniom o wynikach przeciwnych. Rzecz w tym, że prezentowane badania różniły się tylko wnioskami.

Efekt kontrastu (contrast effect). Wszystko zależy od kontekstu. Najprościej ilustruje to klasyczne złudzenie wzrokowe Ebbinghausa. Choć wszyscy wiemy na czym polega, nadal ulegamy złudzeniu, iż prawa kropka w środku jest większa od lewej (to chyba doskonale symptomatyczne dla innych błędów poznawczych) Dotyczy nie tylko okręgów ale i większości dziedzin życia: oceny wystąpień, wypracowań, sprzedawanych produktów, a także np. oceny atrakcyjności potencjalnych partnerów - badania pokazują, iż na łowy matrymonialne warto niekiedy zabrać ze sobą podobnego do nas, lecz nieco mniej atrakcyjnego, towarzysza tej samej płci.


Skrzywienie zawodowe (fr. déformation professionnelle). Utrata szerszej perspektywy. Przykład: nie ma normalnych, są tylko jeszcze nie przebadani, lub, jak określił to A. Maslow - gdy jedynym narzędziem jakie posiadasz jest *młotek, wszystko wygląda jak gwóźdź. Kiedy już poznaliśmy jakiś temat dobrze, nieświadomie uznajemy, iż jest on niezmiernie istotny i nasza wiedza ma zastosowanie uniwersalne. Dotyczy w szczególności studentów pierwszych lat.

Efekt posiadania (endowment effect). Jak w: "Moje auto nie jest tyle warte?! Przecież tyle dla mnie znaczy!". Mamy tendencję do przeceniania wartości przedmiotów, które posiadamy, mimo, iż w innej sytuacji sami nie ocenilibyśmy ich tak wysoko. W badaniach próbujemy drożej sprzedać przedmioty, które chwilę wcześniej otrzymaliśmy na własność. Przypuszczalnie nie bez przyczyny jest nasze *utożsamianie tego, co posiadamy, z nami samymi. Ekonomiści kwestionują rzeczywiste istnienie efektu.

Efekt skupienia i zakotwiczanie się (focusing effect, anchoring). Złej baletnicy i drzazga w oku... Mamy tendencję do skupiania się na szczegółach i trudności z wyjściem poza to "zakotwiczenie". Wynika to z prawdopodobnie heurystyki zakotwiczania (w następnym odcinku) - propozycje odpowiedzi podawane przez zgadującą grupę będą na ogół koncentrowały się wokół pierwszych rozsądnie brzmiących wartości. Działa to także na skalę indywidualną i wobec kompletnie niezwiązanych ze sobą wartości liczbowych - badani poproszeni o podanie numerów swoich ubezpieczeń zdrowotnych decydowali się na składanie znacznie wyższych ofert w ustawionej licytacji. Efekt skupienia oznacza przywiązywanie dużej wagi do czynników, które tak naprawdę nie mają znaczenia - wszyscy wiemy, że ludzie żyjący w tropikach są szczęśliwsi, gdyż mają ładną pogodę. Zapominamy jednak o wielu niedogodnościach ich życia - chorobach tropikalnych, niebezpiecznych gatunkach zwierząt, niestabilnej sytuacji politycznej, trudnej sytuacji ekonomicznej...).

Efekt ram (framing effect). Odbiór informacji zależy od sposobu i kontekstu jej zaprezentowania.

Jeden obraz odda więcej, niż nie jedna cliché

Złudzenie kontroli (ilusion of control). Złudzenie poczucia sprawowania kontroli lub wywierania wpływu na wynik wydarzeń, na które wpływu nie mamy. Badanych poproszono o próbę pokierowania wciskaniem klawiszy powodujących rozświetlenie się lampek oznaczonych jako "Score" (punkty) i "No Score" (bez punktów), tak, aby mieć kontrolę nad ta, którą lampkę zapalają. W jednym wypadku, klawiszom rzeczywiście przypisane było pewne stałe prawdopodobieństwo aktywowania danej lampki, w drugim, nie istniało żadne połączenie. Badanym powiedziano, że może okazać się, iż nie mają możliwości kontroli. Okazało się, że deklarowany przez badanego poziom wywierania wpływu nie był związany z tym, jaki wpływ badany rzeczywiście miał. Podobny efekt obserwuje się w kasynach, gdzie na ogół rzucamy kostką mocniej wtedy, gdy zależy nam na wyższym wyniku a słabiej w wypadku przeciwnym. Ponieważ nasz mózg  przywykł do znajdywania zależności przyczynowo-skutkowych w otaczającym nas świecie (to adaptacyjne, warto wiedzieć dlaczego spotyka nas to, co nas spotyka), mamy tendencję do wynajdywania połączeń. Mechanizm prawdopodobnie nie bez znaczenia przy powstawaniu przesądów - zaobserwowano, iż gołębie rejestrują czynności, które wykonywały w czasie podawania im pokarmu (losowo) i próbują je powtarzać.

Iluzja wstrząsu (impact bias). Dobra (i zła) wiadomość - mamy tendencję do przeceniania wpływu, jaki dane zdarzenie wywrze na nasz stan psychiczny - z reguły dochodzimy do siebie po wstrząsach szybciej, niż nam się wydaje, że będziemy. Nie doceniamy naszego "psychicznego układu immunologicznego". Niestety dotyczy to także powrotów na ziemię po radosnych wydarzeniach.

Efekt niepotrzebnych informacji (information bias). Lepiej wiedzieć więcej, niż mniej. Tak nam się przynajmniej wydaje - i na ogół tak jest - jesteśmy stworzeniami bezprecedensowo ciekawymi świata (lub przynajmniej nasze możliwości sprawiają, że skuteczniej się w tym realizujemy?), przypuszczalnie ma to związek z naszą neotenicznością. Nasze organizmy wzrastają nieproporcjonalnie długo i jednocześnie (choć dzieje się to relatywnie bardzo późno) uprzednio osiągamy dojrzałość seksualną, dzięki czemu długo zachowujemy cechy młodzieńcze. Niemniej jednak, kiedy możemy wiedzieć więcej, próbujemy dowiedzieć się więcej, choć informacje te są obiektywnie niepotrzebne i jedynie zakłócają osąd.

Eskalacja zaangażowania (escalation of commitment). Kiedy coś robić, to do końca; jeśli wlazłeś między wrony, musisz krakać tak, jak one; kiedy powiedziało się A, trzeba powiedzieć B... Konsekwencja uważana jest za cnotę i lubimy myśleć o sobie, jako o osobach konsekwentnych. M.in. dlatego mamy tendencję do uzasadniania i kontynuowania naszych działań nawet wtedy, gdy są one w oczywisty sposób błędne. Obawiamy się także utraty tego, co już zainwestowaliśmy i, nie bacząc na to, że stracimy jeszcze więcej, konsekwentnie powtarzamy wybór. Prostym przykładem jest myślenie typu: "czekałem tak długo, poczekam jeszcze trochę - inaczej czekałbym na marne". Mechanizm widoczny w wielu licytacjach, w eksperymentach badani ostatecznie licytują jednego dolara za kilka dolarów. Może odpowiadać za podtrzymywane zaangażowanie USA w konflikty zbrojne, jak w wypadku Wietnamu i Iraku.
Uwaga na regułę zaangażowania, jedną z najskuteczniejszych technik manipulacji.

Iluzja sprawiedliwego świata (just-world illusion). Każdy ma to, na co zasłużył lub też "jej wina, bo wyzywająco się ubierała". Milcząco zakładamy, że świat jest sprawiedliwy i przyczyn nieszczęść, które dotykają innych ludzi (a które obiektywnie nie są ich winą) upatrujemy w nich samych. Dzięki temu, świat pozostaje bezpiecznym miejscem i możemy wierzyć, że jeśli sami się o to nie postaramy, nie spotka nas nic złego. Niektórzy badani obserwujący przebieg rzekomego eksperymentu pamięciowego w którym kobieta zostaje rażona prądem oceniają, iż widocznie sobie na to zasłużyła słabymi wynikami a ją samą jako mniej atrakcyjną. W innych badaniach, badanym przedstawiono dwie niemal identyczne historie pewnej kobiety, różniące się jedynie zakończeniem - w jednej wersji mężczyzna oświadcza się jej, w drugiej ją gwałci. W obu wypadkach, w ocenie badanych, uczynki kobiety w oczywisty sposób doprowadziły do takiego a nie innego zakończenia. Złudzenie być może leżące u podłoża pojęć karmy i zła powracającego do nadawcy, typowe również dla neoliberałów.

Efekt ekspozycji, efekt częstej ekspozycji (mere-exposure effect). "Ja lubię tę piosenki, które już słyszałem.". Pozytywniej oceniamy rzeczy (nawet takie, które nie przedstawiają dla nas żadnego znaczenia - w oryginalnych badaniach R. Zajonca - chińskie ideogramy) które widzieliśmy częściej, także wtedy, kiedy nie wiemy, że je widzieliśmy (bodźce prezentowane podprogowo). Okazuje się, że działa także +/- w drugą stronę - jeśli czegoś nie lubimy na początku, w miarę ekspozycji, nasza antypatia będzie wzrastać. Wiedzą o tym reklamodawcy, działa także w relacjach międzyludzkich.

Przewaga doznań negatywnych (negativity bias). "Zawsze widzisz tylko te ciemne strony." Większą wagę przywiązujemy i więcej uwagi poświęcamy wydarzeniom i doświadczeniom negatywnym, na przykład *w programach informacyjnych. Otrzymawszy o nieznajomej osobie dwie informacje - pozytywną i negatywną, oceniamy ją raczej negatywnie (choć + i - mogłyby się wyzerować).  W nowych sytuacjach zauważamy raczej zagrożenia i to, co mogłoby pójść nie tak, niż szanse i pozytywy. Można przypuszczać, iż ma to znaczenie adaptacyjne - unikanie zagrożeń jest dość istotnym czynnikiem decydującym o przetrwaniu osobnika.

Efekt niecodzienności (nazwa autorska, ang. normalcy bias). W głowie mi się to nie mieści, lub też : "U nas takie rzeczy się nie dzieją". Skoro coś nas do tej pory nie spotkało, oznacza, że nie spotka nas nigdy. Obserwują się wyraźną tendencję do niedoceniania prawdopodobieństwa wydarzeń, które jeszcze nas nie spotkały. W dodatku, każde niejasności i niepewności w ewentualnych ostrzeżeniach interpretujemy w sposób optymistyczny. Możliwe, że w sytuacjach klęsk żywiołowych skłania wielu ludzi do pozostania w domach pomimo wyraźnych poleceń ewakuacji.

Efekt wyniku (outcome bias). Po owocach ich poznacie. Ludzie przejawiają tendencję do nieracjonalnej oceny podjętych decyzji, kiedy znane są ich rezultaty. W oczywisty sposób oceniamy ją uwzględniając to, co wiemy post factum a czego podejmujący decyzje w oczywisty sposób (strzałka czasu) nie mógł wiedzieć. Badani oceniają tę samą decyzję chirurga jako słuszną lub nie, w zależności od tego, czy pacjent przeżył - w obu wypadkach informuje się ich o takim samym prawdopodobieństwie powodzenia.

Racjonalizacja zakupu (post-purchase rationalisation). Oczywiście, że potrzebuję kolejnej pary butów, tamte 14 par ma już ponad rok! Racjonalizacja zakupów jaka jest, każdy widzi. Prawdopodobnie ma związek z efektem zaangażowania, wynika z konieczności zachowania dobrego samopoczucia i mniemania o sobie w wypadku wątpliwości odnośnie podjetej decyzji. Alternatywą jest zły nastrój, którego nikt nie lubi.

Efekt pseudopewności (pseudocertanity effect). Mamy tendencję do unikania ryzyka, gdy przewidywany rezultat jest pozytywny a dążenia do niego, gdy negatywny, wszystko zależy od sformułowania problemu. Badanym przedstawiono sytuację epidemii w której zagrożone jest życie 600 osób. Zaproponowano dwie metody leczenia - wiadomym jest, iż pierwsza na pewno uratuje 200 z nich, druga zaś ma 33,(3)% szans na ocalenie wszystkich chorych i 66(,6)% na nieuratowanie nikogo. 72% badanych wybiera opcję pierwszą. W drugim scenariuszu epidemicznym,  pierwsza metoda daje pewność śmierci 400 osób z 600 a druga 33,(3)% ocalenia wszystkich i 66,(6)% śmierci wszystkich. Tym razem, 78% badanych wybiera opcję drugą, choć obie oznaczają dokładnie to samo, choć przedstawione innymi słowami. Działa na *sondaże.

Reaktancja (reactance). Zakazany owoc smakuje najbardziej. Mamy tendencję do podejmowania prób przywrócenia wolności wyboru którą odczuwamy jako zagrożoną. Dotyczy w szczególności osób młodych, tym silniej im ważniejsza wydaje się zagrożona wolność, skutecznie powoduje nieskuteczność zakazów.

Efekt status quo (status quo bias). Lubimy rzeczy takimi jakimi są. Jeśli nie musimy, na ogół nie podejmujemy próby ich zmiany, ponieważ wymaga to nakładów kosztów i wiąże się z ryzykiem pogorszenia sytuacji. Prawdopodobnie rezultat naszej (stwierdzonej eksperymentalnie) awersji do straty i ryzyka.

Efekt von Restorffa, efekt izolacji (von Restorff effect). Kolejna oczywista prawda, łatwiej zapamiętujemy rzeczy, które się wyróżniają.

Myślenie życzeniowe (wishful thinking). "Chciejstwo", "jakoś to będzie", mieszanie łyżeczką w herbacie, w celu uczynienia jej słodszą. Tendencja do przewidywania i podejmowania decyzji w oparciu o optymistyczne i nierealistyczne scenariusze, powiązane z efektami potwierdzenia i zaprzeczenia. Odpowiada za wiarę przywódców w łagodne zimy, zob. też: Koniec historii


Oprócz tego istnieje również cała masa pomniejszych i specyficznych błędów Na przykład efekt bilonu (nazwa autorska, denomitation effect), udowodniona naukowo tendencja do wydawania większej ilości pieniędzy, gdy są one w mniejszych nominałach; efekty dotyczące prowadzenia badań naukowych (znacznie prościej jest je spartaczyć, niż przeprowadzić dobrze), efekt zaniedbania (omission bias) - tendencja do surowszej oceny działań o szkodliwych skutkach, niż identyczne w skutkach decyzje o niedziałaniu czy zaniechaniu działania, czy też wreszcie tendencja do przeceniania naszych możliwości przy planowaniu działań

* * *

W następnym odcinku: zawiłości statystyki i prawdopodobieństwa.


więcej:
Psychology of Intelligence Analysis, ebook opublikowany przez CIA


grafika:
kupon LOTTO - za 
złudzenie Ebbinghausa - grafika w domenie publicznej, Fibonacci, za WikiCommons
zdjęcie żołnierzy - rozpowszechnione w internecie, za Wykopem, źródło

niedziela, 7 marca 2010

...i prawo moralne w moich genach

Dobiegł końca Dzień, w Którym Trafiłem na Główną Wykopu (dzięki A.). Zaowocował on kilkunastoma tysiącami odwiedzin, czymś co nie przydarza się temu blogowi na co dzień. Gdyby nie niezwyciężone serwery Google hostujące zawartość bloga, prawdopodobnie strona długo nie podniosłaby się po *efekcie wykopu.  Najgorszym aspektem tego wszystkiego jest konieczność napisania czegoś, co wpisze się w wrażenie, jakie wynieśli zadowoleni czytelnicy poprzedniego **artykułu. Cóż, to nie będzie teraz. Mam jednak nadzieję, że choć kilku gości zostanie ze mną przynajmniej na jakiś czas. Oto próbka tego, czym głównie zajmuję się na blogu.

Przed przeczytaniem wpisu proszę Cię o pomoc w tworzeniu nauki i wzięcie udziału w następującym badaniu, przeprowadzanym przez Konrada Bociana z SWPS




Uwaga: niniejszy wpis ma charakter raczej luźnych spekulacji niż rzetelnej wiedzy naukowej


Moralność to wymysł człowieka. Jest takim samym przystosowaniem do życia w społeczeństwie jak na przykład bogactwo mięśni naszej twarzy (umożliwiające nam ekspresję mimiczną na bezprecedensowym poziomie) i białka naszych oczu, prawdopodobnie ułatwiające kontakt wzrokowy. W rezultacie, nie istnieje ona poza naszym gatunkiem i, chociaż jej nie zaplanowaliśmy, ewoluowała wraz z nami - jest starsza niż religie, o czym zdają się nie wiedzieć wszyscy proponenci idei religii jako spoiwa moralności w społeczeństwie - istnieje w obecnym kształcie, gdyż sprawdziła się jako ewolucyjnie stabilna strategia przetrwania w grze zwanej życiem (wrócimy do tego). Człowiek jest zwierzęciem moralnym, w naturalny sposób jest predysponowany do przyswajania norm moralnych. Choć do moralności w tradycyjnym rozumieniu tego słowa potrzeba cech, które stwierdziliśmy tylko o ludzi (a co z *Delfinami?) ale istnieje też swoista moralność innych zwierząt, polegająca na tym, że osobnicy danego gatunku pewnych rzeczy na ogół sobie nie robią. Dlaczego? Dlatego, że zwierzęta te w jakiś cudowny wiedzą, iż jest to immanentnie dobre? Że pewnych rzeczy się swoim nie robi, bo jest to złe lub nie fair?

Wyobraźmy sobie populację jeleni, która składa się z osobników dwóch rodzajów o zdeterminowanej gentycznie cesze dystynktywnej. Jeleni-typu-Bambi i Jeleni-morderców. Jelenie te koegzystują pokojowo, od czasu do czasu jedynie prychając na siebie pogardliwie i podejrzliwie spoglądając w czasie skubania trawki. Jednakże, raz do roku, późnym latem, zaczyna się specjalny dla nich czas. Rykowisko. Początki są niewinne - przez knieje niosą się donośne ogłuszające ryki samców, rywalizujących o względy rączych łań. Dość szybko jednak przeradzają się one w małe z początku utarczki, które wkrótce stają się zaciekłym pojedynkami się - lasy wypełnia szczęk oręża jelenich poroży. Obserwujemy dwa typy zachowań. Jelenie-typu-Bambi, które próbują oszczędzać swoje siły w pojedynkach i nie są gotowe zaryzykować tak wiele jak grupa przeciwna, wobec wyraźnej przewagi rosochatego, potężnego i głośnego przeciwnika próbują wybierać strategię uciekaj, dzięki czemu żyją, by walczyć innego dnia. Jelenie-mordercy chętnie wybierają zaś strategię walcz.

Wyobraźmy sobie teraz, że przewagę zyskują Mordercy. Wygrywają pojedynki, eliminują swoich oponentów, zyskują większy dostęp do zasobów, również seksualnych. Stopniowo jest ich coraz więcej i w konkurencji o zasoby eliminują Bambi. Niestety, ciągłe utarczki są dla nich bardzo wyczerpujące, muszą poświęcać na nie wiele energii, jeśli przeżyją, długo dochodzą do siebie lub padają ofiarą drapieżników. No cóż, w ten sposób cywilizacji nie zbudujemy, liczebność nie wzrasta w stopniu znaczącym a populacja nie wytrzymuje konkurencji z innymi gatunkami.

Wyobraźmy sobie z kolei sytuację, w której przewagę uzyskują Jelenie Bambi. Oszczędzają one siły i nie toczą bratobójczych pojedynków, dzięki czemu poświęcają zasoby na rozmnażanie i samorozwój. Dość szybko rośnie liczebność ich populacji, dzięki czemu zajmują one coraz większy obszar, wyeliminowawszy osobniki o morderczych zapędach w konkurencji o zasoby. Wszystko wydaje się mieć ku dobremu w naszym pacyfistycznym społeczeństwie w którym wszyscy sobie ustępują. Lecz oto po latach pojawia się przypadkowa mutacja, jakich wiele, dotycząca genu kodującego zachowania przy pojedynkach. Powraca widmo Jeleni Morderców. Nasz mutant postępuje zgodnie z dyktowanym przez geny zachowaniem i nie ma zahamowań w rywalizacji. Zapewnia sobie większy niż statystyczny Bambi dostęp do zasobów, co skutkuje większą ilością potomstwa odchowanego do wieku rozrodczego. Sytuacja powtarza się w kolejnych pokoleniach. Jeleniutopia chyli się ku upadkowi, zniszczona od środka.

Opisane sytuacje to oczywiście zabawa myślowa, prawdziwa ewolucja uwzględnia znacznie więcej czynników a to jedynie jej bardzo uproszczone zobrazowanie. Na podobnej zasadzie działa jednak również mechanizm altruizmu w świecie przyrody. Altruizm jest przystosowawczy, ale do pewnego stopnia i nie wobec każdego. Populacja składająca się wyłącznie z osobników o usposobieniu altruistycznym jest narażona na wykorzystanie jej dobrotliwości przez pojedynczego oszusta.

Wyobraźmy sobie kolejną sytuację, w której w błogo egzystującej populacji graczy karcianych zjawia się osobnik pozbawiony potrzeby myślenia o sobie jako o człowieku honorowym, odporny na działanie memu długi karciane są długami honorowymi. Spryciarz ów zabiera swoje wygrane, nie kłopocze się jednak zwracaniem swoich długów. Czysty zysk. Współgracze dość szybko orientują się, że ten pan jest oszustem i każą mu zabierać swoje zabawki. Do tego czasu, zdołał on jednak zebrać całkiem spore zasoby, pozbawiają ich tych, którzy ubezpieczający wymianę mem podchwycili. Być może nasz przebiegły trzeci szympans znajduje nowych towarzyszy rozgrywki, z którymi kontynuuje swój niecny proceder. Sytuacja się dość szybko powtarza i kolejny raz zmuszony jest zmienić towarzystwo w którym się obraca. W krótkim czasie nie pozostanie na planecie populacja graczy (istnieje również duże ryzyko śmierci w wyniku zemsty któregoś z graczy) która nie byłaby wykorzystana - w dłuższej perspektywie teoretycznie, strategia ta nie ma przyszłości. Wyobraźmy sobie również, analogicznie do jeleni, sytuację w której pozostali gracze podchwytują pomysł i również przestają honorować swoje zobowiązania. Ich rozgrywka traci sens a strategia rację bytu. Cóż, tak niestety nie można.

Czy właśnie dlatego powtarza nam się, że długi z hazardu są długami honorowymi? Czy dlaczego przedstawiamy je sobie jako ważne - czy gdyby nie to odwołanie do dobrego obrazu własnego jednostki (ja nie jestem honorowy?!), przestałyby być płacone i straciłyby sens?

Podobnymi sytuacjami zajmuje się teoria gier, dział matematyki badający zagadnienia konfliktów interesów. Konkluzja jest taka, że ewolucyjnie stabilne (evolutionary stable strategy, ESS) są te strategie, które są na tyle opłacalne, że raz zastosowane nie zostają przez graczy zmieniane na inne. Innymi słowy, niestabilne strategie nie przyjmują się ze względu na długoterminową nieopłacalność i zostają wypierane przez te lepsze. Niestabilną strategią jest bezinteresowny altruizm, ponieważ narażony jest na wykorzystanie przez sprytnego oszusta, walcz do śmierci, ponieważ utrudnia stosującym je osobnikom skuteczne rozmnażanie się. Nie działają, więc ustępują miejsca tym, które działają. Najczęściej wypośrodkowanym.

ESS w wypadku powtarzanego dylematu więźnia jest strategia wet za wet. Doświadczenia na ludziach pokazują, że gra w iteracyjny dylemat więźnia w większości wypadków prowadzi do całkowitego wyniszczenia obu stron. Sam w takiej uczestniczyłem.

Jastrzębie (jelenie mordercy) i Gołębie (Bambi) jako zwierzęta korporacyjne

Tak działa uczciwość w ludzkim społeczeństwie. Każda społeczność jest wrażliwa na działanie takich oszustów i dotyczy to wielu dziedzin życia. Dlatego też musimy się zabezpieczać. Na przykład w dziedzinie rozrodczości, szczególnie nieodporne na działania oszustów matrymonialnych kobiety wynalazły ową niezwykłą ukrytą owulację, która sprawia, że niekiedy trudno jest odnieść sukces rozrodczy przy jednorazowym zbliżeniu. Statystycznie tylko kilka procent odbywanych przez ludzkość jako całość stosunków płciowych prowadzi do poczęcia. W związku z tym, ponieważ nie wiadomo kiedy kobieta ma dni płodne, konieczne jest więcej zachodu, by doczekać się potomka - stąd kwiatki, randki i stałe związki. Jeśli chodzi o szerszy kontekst relacji społecznych - przypuszczalnie mamy pod czaszką, w naszych cudownych mózgach, specjalny moduł wykrywania oszusta, co zaproponowała L. Cosmides, na podstawie badań, w których ludzie zdecydowanie lepiej rozwiązują zadania logiczne wtedy, gdy dotyczą sytuacji życiowych.

* * *

O tym jak skuteczna jest społeczna indoktrynacja polegająca na wywieraniu wrażenia o konieczności dotrzymywania umów, mówi nam ilość samobójstw popełnianych ze względów ekonomicznych i z powodu zadłużenia (nie wspominając o instytucji seppuku). Ludzie, skutkiem ucywilizowania, zwierzęta przerażająco niezdolne (w odróżnieniu od żyjących poza cywilizacją dzikusów) do zapewnienia sobie wody/pożywienia/schronienia (niczego więcej tak naprawdę nie potrzebujemy do przetrwania) poza obecnym systemem ekonomicznym (pójdź do lasu i spędź tam dobę) - decydują się zakończyć swoje istnienie z powodu takich abstrakcyjnych bytów jak honor, duma, uczciwość czy poczucie zobowiązania do płacenia swoich długów. Jak się nad tym chwilę zastanowić, to całkowity absurd.

* * *

Dlaczego jesteśmy moralni? Bo skrajny egoizm nie jest ESS. Jesteśmy gatunkiem stadnym, gdybyśmy rywalizowali ze sobą na śmierć i życie, zostalibyśmy pokonani przez gatunki, które potrafią ze sobą współpracować. Zabijanie się z powodu zasobów miewa swoje plusy w pewnych okolicznościach, dlatego czasami to robimy. Dziś potrafimy co prawda współpracować w bardzo dużym stopniu (podobnie jak owady społeczne) i dzięki temu np. dotarliśmy na Księżyc, ale wciąż zazdrość seksualna jest jednym z częstszych powodów popełniania morderstw (przyłapani kochankowie i niepewność ojcostwa - mężczyzna ma bardzo dużo do stracenia wychowując nie swoje dzieci) a samotne matki w złej sytuacji ekonomicznej porzucają swoje dzieci (nie opłaca im się im inwestycja w ich wychowywanie). Dlatego kultury honoru to bardzo czesto ludy pasterskie, żyjące w trudnych warunkach - tam konflikty o zasoby mają znacznie większe znaczenie. Kobiety w krajach arabskich prawdopodobnie żyłyby inaczej, gdyby nie to, że pokolenia ich przodków uczyły się życia w wyjątkowo nieprzyjaznym świecie (a na przykład górscy pasterze Tybetu praktykowali poliandrię - żony miały wielu mężów, będących często braćmi (jak w społeczeństwach owadów), dzięki czemu lepiej można było gospodarować zasobami i zapewniać przetrwanie swoim genom). Mrówki, termity i pszczoły mają swoją własną moralność, która obejmuje przede wszystkim troskę o królową i dobro roju/kolonii. Każdy zna swoje miejsce w hierarchii i wykonuje swoją pracę na ogół bez szemrania. Gdyby poszczególne mrówki tego nie robiły, ich społeczność czekałby rozpad. Podobnie byłoby ze społecznością ludzką i wielu właśnie tak postrzega nasze powinności wobec niej, vide azjatyckie społeczeństwa kolektywistyczne. Stadne polowanie są bardziej skuteczne, o czym wiedzą Delfiny, orki, psowate i o czym wiedzieli pewnie nasi przodkowie.

Nasze poczucie moralności, tzw. sumienie nie sięga do jakichś uniwersalnych praw wpisanych w podstawy świata, a raczej na bieżąco podejmuje decyzje oparte na ocenie sytuacji, w dużej mierze emocjonalnej, pewym skłonnościom zapisanym w genach i prawom podpowiadanym nam przez naszą kulturę. Nasza moralność to decyzje zapadające na bieżąco w naszej głowie, m.in. przy udziale płatów czołowych. Ich pełen rozwój ma miejsce dopiero po 20 roku życia, dlatego dzieci i nastolatki nie są w stanie podejmować w pełni sprawnych decyzji odnośnie tego, co jest słuszne a co nie. Psychopatie, objawiające się niezdolnością do odczuwania emocji, w tym współczucia, bardzo często wiążą się z uszkodzeniem lub niedorozwojem właśnie tych obszarów.

* * *

Teraz kilka słów o badaniu, w którym, mam nadzieję, wziąłeś Czytelniku udział. Ponieważ dostęp do wyników ma każdy, pozwolę sobie skomentować kilka z nich. Próba badania jest póki co całkowicie niereprezentatywna, zarówno, jeśli chodzi o ilość (N=24), jak i zróżnicowanie płciowe (K=14, M=5, brak danych=5).

Praktycznie wszystkie znane nam kultury uznają zakaz kazirodztwa. Ma to swoje głębokie uzasadnienie (kumulowanie się w wyniku chowu wsobnego niekorzystnych genów prowadzących do poważnych chorób i deformacji), jak również wsparcie biologiczne - efekt Westermarcka, awersja seksualna występująca u osób dorastających razem w ciągu pierwszych kilku lat życia. Większość ludzi odczuwa wstręt wobec deformacji naszego ciała, pewnych zwierząt roznoszących zarazki i jadowitych (myszy, pająki - *kobiety szczególnie, jako w związku z ciążą są szczególnie wrażliwe na infekcje i pasożyty), patologicznych wydzielin ciała, ekskrementów... Innymi słowy, uważamy za obrzydliwe podobne rzeczy. Tak na przykład, jak seksualne kontakty ze zwierzętami:
Mateusz bawi się ze swoim nowym kotkiem późnym wieczorem. Ma na sobie tylko bokserki, a kotek nieraz przechodzi obok jego genitaliów. Ostatecznie to go podnieciło i zaczął ocierać się genitaliami o ciało kotka. Kotek mruczy i wydaje się, że kontakt sprawia mu przyjemność.
Na ile niewłaściwe jest zachowanie Mateusza, który ociera się o kotka?

Emocjonalny aspekt podejmowania decyzji moralnych jak na dłoni - zwierzęta bliskie nam traktujemy w sposób wyjątkowy. Np. prawo włoskie zawiera przepis o szczególnym traktowaniu zwierząt o szczególnym znaczeniu dla człowieka. Tak się składa, że nasza kultura wielbi np. psy (które od kilkunastu tysięcy lat towarzyszą nam przy polowaniach) a zezwala na zjadanie krów, które w kulturze Hindusów otaczane są czcią. Religijne tabu dotyczące zakazu zjadania zwierząt "nieczystych" np. w kulturze judaizmu tłumaczy się czasem nieekonomicznością hodowli świń, jako, że w środowisku, w jakim żyli Izraelici, konieczne byłoby karmienie ich ziarnem, które stanowiło pokarm również ludzi. Koszerne rytuały przyrządzania mięsa miały zaś jakoby zmniejszać prawdopodobieństwo spożycia mięsa zwierząt chorych, podobnie jak muzułmański rytualny ubój zwierząt.
Pies Franka został zabity przez samochód przed jego domem. Franek słyszał, że ludzie w Chinach okazjonalnie jedzą mięso psa i był ciekaw jak ono smakuje. Pociął ciało psa, ugotował i zjadł na obiad. 
Na ile niewłaściwe było zachowanie Franka, który zjadł swojego martwego psa na obiad?

Szczególnym przykładem tabu żywieniowego jest potępianie kanibalizmu (choć nie uniwersalne). Kultury, które tego próbowały, miewały poważne problemy, m.in. ze względu na choroby prionowe.

Warto zapamiętać wartości liczbowe odnośnie osób które uznają za kategorycznie naganne moralne zjedzenie psa i porównać z ilością osób będących mniej restrykcyjnymi wobec poświęcenia życia człowieka w celu ocalenia innej grupy ludzi.
Siedzisz za kierownicą szybko jadącej kolejki, która zbliża się do rozwidlenia. Na torach po lewej stronie jest grupa pięciu pracowników kolei. Na torach po prawej stronie jest tylko jeden pracownik. Jeżeli nic nie zrobisz, kolejka skręci w lewo i zabije pięć osób. Jedynym sposobem na ich uratowanie jest wciśniecie przycisku na tablicy rozdzielczej, co spowoduje że kolejka skręci w prawo, zabijając jedną osobę.
Na ile niewłaściwe według Ciebie jest wciśniecie guzika, aby uniknąć zabicia pięciu pracowników?

To modyfikacja tzw. trolley dilemma. Standardowa wersja zmniejsza nasz stopień sprawstwa - naszym zadaniem jest podjęcie decyzji o przesunięciu zwrotnicy rozpędzonego wagonu. Badani na ogół dość szybko podejmują decyzję o poświęceniu życia jednej osoby, celem uratowania pięciu.

Kiedy jednak to oni mają stać się bezpośrednimi sprawcami śmierci - druga wersja (fat man dilemma) obejmuje podjęcie decyzji o zepchnięciu otyłego człowieka z mostu, celem ocalenia grupki ludzi stojących dalej - niewielu decyduje się na podjęcie działania. Podobne opory mamy wobec własnoręcznego zabicia chłopca (który niezależnie od tego umrze wkrótce) i konsumowania jego ciała, by samemu móc przetrwać. 17% dla 8 punktów, 43% dla 9. 

o neuroetyce i innych trudnych dylematach moralnych; więcej o trolley dilemma
wyniki badania na bieżąco