piątek, 10 kwietnia 2009

motyla noga!

...zdarza się nam niekiedy szpetnie zakląć w przypływie (czasem słusznego) gniewu. Czasami, w przypływie - też skądinąd słusznego - zażenowania, zdarza się również, iż żałujemy słów już wypuszczonych na świat, tłumacząc się, że poniosły nas emocje.

Ciało migdałowate w Henry Gray's Anatomy of the Human Body, znanym też jako Chirurdzy.
I o nich właśnie chciałbym ci opowiedzieć. O tym, jak bardzo wiele w naszym zachowaniu nie zależy od nas. Przedstawiam ci... ciało migdałowate. Corpus amygdaloideum.



Te dwa migdałki tkwiące w Twojej głowie, będące częścią układu limbicznego (odpowiadającego za zachowania i emocje) usytuowane głęboko w czeluściach Twojego mózgu, niejednokrotnie ratowały życia całym pokoleniom Twoich przodków, począwszy od momentu gdy stali się oni ssakami.

Po kolei jednak.
Jednym ze znanych nam zadań ciała migdałowatego jest nadawanie niektórym rodzajom bodźców płynących ze zmysłów, znaczenia emocjonalnego (dotyczy to przynajmniej emocji strachu). Rozpoznanie tych specyficznych bodźców (o których jeszcze pomówimy) powoduje uruchomienie reakcji emocjonalnej, przekładającej się na łańcuch reakcji fizjologicznych i zmianę zachowania. Ciało migdałowate jest też ośrodkiem pamięci emocjonalnej, prawdopodobnie niezależnej od pamięci deklaratywnej, czyli tej do której sięgamy przypominając coś sobie. Co już wkrótce okaże się kluczowe, c. migdałowate wpływa na pracę kory mózgowej (to szare i pomarszczone na wierzchu mózgu, z grubsza czyni gatunek ludzki tym, czym jest) a konkretnie na przebieg procesów poznawczych - kształtowania i flitrowanie informacji płynących ze zmysłów, pamięć i odtwarzanie informacji.

Nietrudno przewidzieć, że próbowano usuwania tej części mózgu u zwierząt i badano skutki jej uszkodzenia u ludzi. Ślepota emocjonalna, niezdolność do rozpoznawania emocji, brak emocjonalnych reakcji obronnych, obojętność emocjonalna, źle ukierunkowana aktywność seksualna, upośledzenie reakcji społecznych to te najbarwniejsze.

Czas podejrzeć ciało migdałowate i układ limbiczny w akcji.

Jest piękna i ciepła bezksiężycowa noc. Widzimy dwójkę młodych przedstawicieli człowiekowatych, którzy zdecydowali się na nocny spacer po parku. Wiosenna pora sprzyja takim zachowaniom. Nie są jednak sami. W pobliskich zaroślach dostrzegamy poruszenie i słyszymy szelest. Nie my jedni, jak się okazuje - nasi bohaterowie również zastygają w bezruchu. Domyślamy się, że ich wzgórze zmysłowe rozpoznało zaprogramowany ewolucyjnie schemat bodźców zwiastujących zagrożenie, takich jak niezidentyfikowany hałas w zaroślach w połączeniu z nocą... W rezultacie, bazując na własnych doświadczeniach, możemy przypuszczać, iż właśnie wzrasta częstość uderzeń ich serc, i bez tego niemała. W ich krwi - i tak już pełnej hormonów, pojawia się kolejny składnik - adrenalina, znana też jako hormon strachu, która ma za zadanie przygotować ich do walki lub do ucieczki. Będąc bliżej, dostrzeglibyśmy być może, iż jeży się sierść na ich ciele. Jeśli nie stało się tak wcześniej, ich źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Wzrosło ich napięcie mięśniowe. W sytuacji skrajnej, ich organizmy ułatwiłyby im ucieczkę poprzez zmniejszenie ciężaru ciała w sposób, który pozostawimy domyślności Czytelniczki.

Widzimy jednak, iż tym razem wszystko jest w porządku. Z zarośli wybiega kot. Nietrudno zauważyć ulgę u naszych bohaterów - nieomylnie zwiastuje ją nerwowy śmiech i ogólne ożywienie służące rozładowaniu napięcia mięśniowego.

Noc jest czasem zwiększonego zagrożenia - to właśnie wtedy uaktywniają się drapieżniki a nasz najważniejszy zmysł staje się prawie bezużyteczny. Nagły hałas nierzadko zwiastuje ich obecność, w rezultacie jesteśmy potomkami raczej tych osobników, które "wiedziały" , że lepiej sto razy uciec przed zwykłym kotem, niż jeden jedyny raz nie uciec w porę przed lwem jaskiniowym (który skądinąd bestią był nie lada). Nie wolno też zapominać, iż droga od bodźca zmysłowego do reakcji organizmu może - i w większości wypadków tak właśnie się dzieje - przebiegać bez udziału świadomości.

* * *

Wszystko to może i interesujące, ale z ciałem migdałowatym wiążą się jeszcze inne, dość istotne z punktu widzenia Twojego codziennego życia, kwestie. Zanim jednak do tego przejdziemy, zapomniałem powiedzieć Ci, iż tak naprawdę w Twojej głowie znajdują się trzy mózgi, składające się w istocie na jeden (znasz to skądś?). Są to:
  • mózg gadzi (pień mózgu), utrzymujący podstawowe funkcje organizmu, takie jak oddychanie, pracę serca, reakcje odruchowe, postawę ciała...
  • mózg paleossaków (m. emocjonalny, układ limbiczny), jak sama nazwa wskazuje, odpowiada za reakcje emocjonalne
  • mózg słowny (kora nowa, m. myślący), specyficzna dla człowieka (ściślej - stopień jej rozbudowania jest właściwy dla człowieka, inne zwierzęta też ją posiadają), odpowiada za wyższe funkcje językowe, wyobraźnię, świadomą kontrolę nad zachowaniami, myślenie logiczne, planowanie i podejmowanie decyzji (+kilka innych ciekawych features których pewnie nie doceniasz)
Jak zauważasz, każdy z nich pochodzi z innego etapu rozwoju ewolucyjnego; są one uporządkowane hierarchicznie - mózg wyższy ma pewną ograniczoną zdolność do kontroli nad strukturami niższego rzędu, co na pewno nie oznacza jednak panowania nad nimi.

Konieczną i nieuniknioną konsekwencją takiej trójjednej budowy naszego systemu nerwowego jest niemożność sprawowania intelektualnej kontroli nad naszymi emocjami. Są one najzwyczajniej w świecie niezależne od naszej woli i nie istnieje sposób zmiany tego stanu rzeczy. Układ limbiczny i mózg słowny pracują równolegle na innych poziomach, używają "innych języków" i pracują we właściwy dla siebie sposób. My naprawdę nie kontrolujemy siebie pod wpływem emocji.

Dla przykładu - strach (jako reakcja, która wyczynia dziwne rzeczy z Twoim organizmem podczas oglądania horrorów i w sytuacjach zagrożenia) powstaje w układzie limbicznym, Twoje poczucie "boję się" powstaje w korze nowej. Możemy stać się świadomi strachu, ale on sam powstaje bez udziału naszej świadomości i absolutnie nie jest ona do tego konieczna. Mózg emocjonalny nie pracuje w słowach (używa innego języka operacyjnego), co przyczynia się do tego, iż uczucia są tak bardzo niewyrażalne przy ich użyciu.

Wszystko to na ogół funkcjonuje poprawnie. Problem zaczyna się wtedy, gdy zaprogramowane przez miliony lat ewolucji reakcje okazują się być nieskuteczne przy stawianiu czoła wyzwaniom stającym przed współczesnym człowiekiem, lubującym się w uprzykrzaniu sobie życia na najróżniejsze sposoby...

* * *

Zastanawiałeś się pewnie niejednokrotnie, dlaczego jest tak, iż sytuacja związana z negatywnymi emocjami, powoduje przywołanie innych takich sytuacji z Twojego życia, gdy podobne nieprzyjemność również miały miejsce. To także wynika z budowy Twojego mózgu podyktowanej korzyściami przystosowawczymi. A mianowicie, w sytuacji zagrożenia wskazane jest skorzystanie z doświadczeń, których nabyliśmy podczas wcześniejszych spotkań z podobnej natury bodźcem zwiastującym zagrożenie. Niestety. Powoduje to również, iż dostarczamy sobie kolejnych bodźców emotogennych, co powoduje pogłębienie się stanu emocjonalnego w którym i tak się pogrążąmy.

Nasza świadomość jest prawdopodobnie funkcją układu selekcjonującego informacje. Jako się rzekło, działalność ciała migdałowatego ma wpływ na przebieg procesów poznawczych - kształtowanie i filtrowanie informacji płynących ze zmysłów, pamięć i odtwarzanie informacji. Strach może wpływać na działanie struktur czołowych, będących prawdopodobnie siedzibą "pamięci operacyjnej", biorącej udział w tworzeniu naszej świadomości. W rezultacie, w sytuacji zagrożenia, koncentrujemy się na... zagrożeniu. Proste i logiczne, jako, że rozważanie menu dzisiejszej kolacji znacząco traci na znaczeniu w sytuacji gdy stajemy oko w oko z niedźwiedziem jaskiniowym.
Otóż z punktu widzenia przetrwania, istotne i wskazane jest również koncentrowanie całych dostępnych w danej chwili zasobów poznawczych na bodźcach związanych z zagrożeniem, co wiąże się z niezauważaniem tych pozostałych, w wyniku ich odfiltrowywania. Zjawisko to nazywa się myśleniem tunelowym i towarzyszy depresji, kiedy to cały świat poddany zostaje działaniu filtra odcienie szarości. Sytuację przetrwania reprezentuje tu problem, który jest przyczyną złego samopoczucia i to na nim skupiają się wszelkie wysiłki emocjonalne i intelektualne. Prawdą jest, że osoba w depresji nie dostrzega wyjścia z sytuacji - myślenie tunelowe skutecznie nie dopuszcza innych bodźców. Nie jest do tego zdolna, gdyż tak pracuje pewien nieskończenie skomplikowany organ w naszej głowie.

Zauważyłeś pewnie również, iż pod wpływem emocji, zacietrzewiamy się w naszych poglądach. Jak się pewnie domyślasz, za chwilę powiem Ci, że to także wynika z budowy naszego układu nerwowego. Mamy skłonność do upierania się przy tych informacjach, jako, że to im (z racji powiązania z sytuacją zagrożenia) przypisane zostało kluczowe znaczenie. Co w skrajnych przypadkach prowadzić może do zaburzeń paranoidalnych.

* * *

To, czemu zawdzięczamy naszą obecność tutaj, co zapewniło nam tymczasowy sukces w niekończącym się ewolucyjnym wyścigu, okazuje się w niektórych sytuacjach bardzo utrudniać nam życie, podobnie jak np. nasza wrodzona skłonność do podjadania (nasi przodkowie stawali w sytuacjach, gdy przez jakiś czas nie mieli dostepu do jedzenia, gromadzili więc zapasy) w połączeniu z upodobaniem cukrów i tłuszczy po części odpowiada za epidemię otyłości. Takie są już koleje ewolucji. Kolejne pokolenia być może przystosują się do nowych warunków, do tego czasu pozostaje nam jednak borykać się z owymi niedogodnościami.
Co z kolei pozwala zamyślić się nad tym jak bardzo nic prawie nie różni nas od zwierząt, które zwykliśmy uważać za tak bardzo nam dalekie.


Za wpis dzisiejszy wdzięczny jestem następującym osobom: P. D. MacLean, Ph.D. J. E. LeDoux i dr T. Czub. Z wyrazami szacunku.


grafika:
fragment atlasu anatomii Henry'ego Graya - grafika w domenie publicznej, za WikiCommons