Obrazek niepowiązany. |
There are no atheists in foxholes
przypisywane Erniemu Pyle
There's a Chaplain who never visited the front
Hocous-Pocus, Kurt Vonnegut Jr
There are no atheists in foxholes' isn't an argument against atheism, it's an argument against foxholes
James Morrow
Ateiści wskazywani są w sondażach jako osoby co do których badani mieliby największe obiekcje, jako potencjalnych zięciów i synowych. Jednocześnie, tylko 45% procent Amerykanów zagłosowałoby na niewierzącego prezydenta. Z drugiej strony, Polacy pokazali, że nie mają takich uprzedzeń dwukrotnie wybierając prezydenta nie podzielającego ich wiary. Tym niemniej, w społeczeństwie amerykańskim, osoby bezbożne wydają się być na przegranej pozycji.
Niewierzący czasem komunikują wizualnie swoją postawę... |
Z czego mogłoby wynikać tak daleko idące uprzedzenie? Badacze, wychodząc od tzw. socjofunkcjonalnego modelu uprzedzeń, wskazują, iż zachowania religijne mogą dostarczać innym ludziom (w domyśle wierzącym) wskazówek odnośnie tego, jak dana osoba godna jest zaufania. Perspektywa ta pozwala na spostrzeganie wielu uprzedzeń - rasowych, dotyczących orientacji seksualnej czy narodowości - jako do pewnego stopnia funkcjonalnych dla podzielającej je osoby, a ściślej, dla jej społeczności. Badania analizujące źródła uprzedzeń wskazują na pewne konkretne obawy jako kluczowe dla ich występowania - zagrożenie dla mienia i bezpieczeństwa w wypadku Afroamerykanów (reakcja strachu) czy zdrowia i wartości (wstręt) dla homoseksualnych mężczyzn. Rozumiejąc uprzedzenia w ten sposób zyskujemy głębszy wgląd w ich korzenie i zyskujemy lepsze narzędzia do radzenia sobie z nimi. Próby znalezienia takiego źródła negatywnych emocji dla ateistów koncentrują się wokół uczciwości wzajemnego traktowania się członków społeczności.
Człowiek, jako zwierzę społeczne, od zawsze zmuszony był do nieustannego odnajdywania się w zawiłości relacji społecznych, wzajemnych interesów i ich konfliktów, wynikających z tego prostego faktu, że zasoby w naszym najbliższym otoczeniu bywały z reguły mocno ograniczone. Funkcjonowanie w ludzkiej społeczności może odbywać się w pewnym uproszczeniu na dwa podstawowe sposoby - współpracę z innymi i oszukiwanie, "jazdę na gapę". Ewolucja w niewielkich społecznościach składających się z mniej lub bardziej spokrewnionych ze sobą członków wymusiła powstanie umysłowych mechanizmów monitorujących przebieg wymian i interakcji w poszukiwaniu oszustów, którzy w znacznym stopniu upośledzali zdolność społeczności do przetrwania. Obserwowanie przebiegu interakcji i wymian jest w rezultacie zajęciem, któremu oddajemy się nieustannie i które pochłania nas w dużym stopniu. Jest to szczególnie istotne w sytuacji, gdy mamy do czynienia z osobnikami niespokrewnionymi z nami genetycznie, mającymi mniejszy interes w naszym dobrostanie (gdyż jest mała szansa, że współdzielimy z nimi geny).
...i niekiedy wychodzą na ulice. |
Wygląda więc na to, że osoby wierzące zakładają, że ich niewierzący pobratymcy, nie czując nad sobą czujnego spojrzenia oka opatrzności i nie spodziewając się jego karzącej interwencji, będą mniej skłonni do zachowywania się w sposób uczciwy. Ich dusze hulać będą, jakby piekła nie było.
* Co jest bardziej prawdopodobne - to, że X jest pijakiem, czy to, że X jest pijakiem i złodziejem? Potencjalnie, dla większości ludzi bardziej prawdopodobnym wyda się wariant drugi (bo każdy pijak to złodziej!), w ich mniemaniu uzasadniający ten pierwszy i ściśle z nim związany, tymczasem z rachunku prawdopodobieństwa wynika odpowiedź pierwsza, jako, że iloczyn prawdopodobieństw, będących liczbami ułamkowymi, zawsze będzie mniejszy od każdego z tych prawdopodobieństw z osobna.
grafika:
Mrs Logicbildungsr0man
Źródło:
Gervais WM, Shariff AF, & Norenzayan A (2011). Do you believe in atheists? Distrust is central to anti-atheist prejudice. Journal of personality and social psychology, 101 (6), 1189-206 PMID: 22059841
"Przyjmując szerszy zakres definicji ateizmu, otrzymujemy ponad pół miliarda zamieszkujących naszą planetę ludzi, nie związanych ze sobą jakoś szczególnie i z reguły nie będących członkami zrzeszeń skupiających ludzi o tym światopoglądzie."
OdpowiedzUsuńSkąd te wszystkie liczby? Można prosić źródła?
Badania socjologiczne podają zupełnie inne wyniki przy szerokiej definicji ateizmu jako irreligii: http://www.adherents.com/Religions_By_Adherents.html
"adania pokazują, że zachowujemy się lepiej wtedy, gdy obserwują nas zarówno inni ludzie, jak i domniemane istoty niematerialne zainteresowane naszym zachowaniem."
OdpowiedzUsuńCo jednak rozumiemy jako "lepiej"? Jeżeli mamy na myśli uleganie społecznym normom, to możemy co najwyżej mówić o konformizmie. Mimo wszystko, zachowania konformistyczne nie są identyczne z zachowaniami słusznymi.
Tym nie mniej, nieważne jak to zdefiniujemy, takie ujęcie religii czyni ich dogmaty trochę mniej poważnymi, bo w sumie, jakie ma znaczenie które bóstwo nas obserwuje? Żeby było zabawniej, to przecież argument z "bez boga nie ma społeczeństwa/moralności" jest najczęściej podnoszonym przez religiantów.:)
Pozdrawiam
Baribal
"Wygląda więc na to, że osoby wierzące zakładają, że ich niewierzący pobratymcy, nie czując nad sobą czujnego spojrzenia oka opatrzności i nie spodziewając się jego karzącej interwencji"
OdpowiedzUsuńCoś z tym jest na rzeczy. Pamiętam moje rozmowy ze znajomym muzułmaninem. Racjonalizował on swoją postawę (wstrzemięźliwość od picia alkoholu) w ten właśnie sposób, że jest Bóg patrzy na niego również kiedy jest sam (lub w towarzystwie niewiernych).
2 sprawa:
"Polacy pokazali, że nie mają takich uprzedzeń dwukrotnie wybierając prezydenta nie podzielającego ich wiary."
Nie żebym nie uważał Polaków za tolerancyjny naród ;-) ale moim zdaniem statystyczny Polak raczej nie miał świadomości że Prezydent Kwaśniewski jest angostykiem. Pomimo, że zdarzało mu się publicznie to deklarować (już po wyborach).
p.s. Cenie sobie rzetelność Twojego bloga.
Pozdrawiam i niech motywacji wystarczy.
Dziękuję, bardzo miło słyszeć takie słowa. Staram się jak mogę by mieć pokrycie w faktach i częściej rzucać konkretami niż ogólnikami, na czym czasem cierpi jasność wywodu. Motywacji starcza, niekiedy po prostu inne priorytety wygrywają i wersje robocze wpisów miesiącami czekają na publikację (vide powyższy).
UsuńWykreowanie niewidzialnego najwyższego obserwatora to bardzo sprytny zabieg. Spotkałem się z rodzicami, którzy, chcąc zapewnić ich dobre zachowanie, mówią swoim dzieciom, że zmarli dziadkowie obserwują ich z góry. Ilu z nas wierzy zresztą, że ich bliscy reagują emocjonalnie na nasze losy, będąc w zaświatach.
Słuszna uwaga odnośnie A. Kwaśniewskiego.
Tak jak zauważył primitiveMIND: Polacy nie byli raczej świadomi jakie przekonania ma Kwaśniewski. Zresztą to chyba oczywiste Polak = Katolik ;)
OdpowiedzUsuńMoże obywatele widzieli też kilka wywiadów, w których stwierdzał, że niestety nie otrzymał "łaski wiary" (sic!). A takiego pokornego i pokutującego agnostyka/ateistę chyba łatwiej zaakceptować.
bantus:
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim ten artykuł w Britannice, podobne liczby podawali jednak autorzy publikacji, powołując się na ten artykuł, dostępny dla subskrybentów. To ostatnie źródło przewija się zresztą także w podesłanym przez Ciebie linku, gdzie - tak na marginesie - zwrócono uwagę na problemy z liczeniem niedowiarków:
In most countries only a tiny number of people (zero to a fraction of 1 percent) will answer "atheism" or "atheist" when asked an open-ended question about what their religious preference. A slightly larger number of people will answer "yes" if asked pointedly if they are an atheist. A slightly larger number than that will answer "no" when asked if they believe in any type of God, deities, or Higher Power. A slightly larger number answer "no" when asked simply if they "believe in God" (omitting wording indicating more nebulous, less anthropomorphic conceptions of divinity). Finally, a larger number of people answer "none" or "non-religious" when asked asked an open-ended queston about what their religious preference is. Although figures vary for each country, average numbers indicate that roughly half of the people who self-identify as "nonreligious" also answer "yes" when asked if they believe in God or a Higher Power.
Baribal:
OdpowiedzUsuńCo jednak rozumiemy jako "lepiej"?
W tym konkretnym wypadku chodzi o dwa badania, które pokazuje, że ludzie zachowują się bardziej prospołecznie. W jednym, informowanie ich o nadnaturalnych bytach (np. duch straszący w laboratorium) czy przypominanie im koncepcji boga powoduje, że mniej oszukują i są bardziej szczodrzy wobec nieznajomych w grach ekonomicznych.
Łukasz: A tak wypowiadał się Kwaśniewski cztery lata temu.
OdpowiedzUsuńo!
OdpowiedzUsuńale to pewnie Szechter zmanipulował wypowiedź
@Michał Kosakowski
OdpowiedzUsuń"Przede wszystkim ten artykuł w Britannice, podobne liczby podawali jednak autorzy publikacji, powołując się na ten artykuł, dostępny dla subskrybentów."
Dzięki za linki. Może uznasz, że za bardzo się czepiam, ale nawet w tym linku do Encyclopedia Britannica nonreligious + atheists to 14% i 930 mln, a to już prawie miliard. I to bez buddystów, konfucjanistów, taoistów etc. nad którymi można się zastanawiać czy również nie należą do kategorii "bezbożnych", jak w powyższej notce. Oczywiście wszystko zależy jak szeroką definicję użyjemy.
Wrzucę linka do artykułu Zuckermana w temacie notki:
OdpowiedzUsuńwww.pitzer.edu/academics/faculty/zuckerman/Zuckerman_on_Atheism.pdf
Artykuł wydaje się świetny, dzięki!
Usuń"Ateiści wskazywani są w sondażach jako osoby co do których badani mieliby największe obiekcje, jako potencjalnych zięciów i synowych. Jednocześnie, tylko 45% procent Amerykanów zagłosowałoby na niewierzącego prezydenta. Z drugiej strony, Polacy pokazali, że nie mają takich uprzedzeń dwukrotnie wybierając prezydenta nie podzielającego ich wiary. Tym niemniej, w społeczeństwie amerykańskim, osoby bezbożne wydają się być na przegranej pozycji."
OdpowiedzUsuńU nas jakby gej pełni rolę ateisty w USA. Tam w kilku stanach małżeństwa homo mają prawo do adopcji, prezydent i wiceprezydent występują w kampanii przeciwko gnębieniu homoseksualnych dzieci w szkołach itd., co w Polsce jeszcze długo pewnie będzie nie do pomyślenia. To chyba wynika z teologicznych różnic między katolicyzmem a protestantyzmem - protestantowi bardzo trudno pogodzić brak wiary z moralnością i w ogóle utrata wiary to dla niego najgorsze co może człowieka spotkać, a w katolicyzmie bardziej chodzi o tradycję, obrzędy, zwyczaje itp. Bardziej interesujące jest czy ktoś "chodzi do kościoła" niż to, czy wierzy w Boga.
W ogóle mam wrażenie, że w Polsce jest całkiem sporo ludzi, którzy nie dopuszczają możliwości nie wierzenia w boga - bo przecież trzeba w coś wierzyć! Albo nawet utożsamia się ateistów nawet z satanizmem.
OdpowiedzUsuńWięc myślę, że z zaufaniem w naszym kraju mogło by być podobnie, jak w USA i Kanadzie.
Skojarzenie ateizmu z satanizmem, lub w innej wersji obrażeniem się na Pana Boga, jest moją ulubioną niedorzecznością wykazywaną przez wierzących konfrontowanych z innym podejściem.
Usuń