Normy w psychopatologii zmieniały się na przestrzeni dziejów. Od czasu do czasu poddawane są aktualizacji, żeby usunąć niedociągnięcia i uwzględnić nie tylko najświeższe dokonania naukowe ale także zeitgeist. Spotykasz dookoła siebie wielu XIX-wiecznych szaleńców, ludzi, którzy dziś z mniejszym lub większym trudem wpisują się w obowiązujące normy. Z drugiej strony, za wiele zachowań które przejawiamy i postaw które prezentujemy, nawet się nad tym nie zastanawiając, moglibyśmy kiedyś *spłonąć na stosie lub skończyć w zakładzie dla obłąkanych. Niejednokrotnie zdarzało się, że normy tworzyli ludzie sprawujący nad ludźmi pewną władzę i pragnący ją ugruntować, by wspomnieć tylko legendarne stalinowskie psychuszki dla myślozbrodniarzy (podobne przypadki zdarzają się jakoby w Chinach, zdarzały np. w USA; uznanie kogoś za niepoczytalnego to wszak doskonały sposób na zdyskredytowanie go w oczach opinii publicznej), popełniony przez dra Samuela Cartwrighta artykuł o Chorobach i fizycznych osobliwościach rasy murzyńskiej (nękanej przez takie schorzenia jak zaburzenie odczuć zmysłowych w czasie karania chłostą i nieprzemożona irracjonalna chęć ucieczki) czy będący patologią do roku 1973 homoseksualizm.
Jednym z takich stosowanych w praktyce kryteriów normalności są normy kliniczne. W dzisiejszych czasach w powszechnym użytku (również w Polsce) jest opracowany przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne zbiór kryteriów znany jako DSM-IV-TR (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, wersja IV z poprawkami), zawierający opisy, definicje i klasyfikacje ponad 200 przypadłości. Na rok 2012, oprócz globalnej zmiany świadomości, przewiduje się także ukończenie prac nad piąta wersją klasyfikacji. Pierwszą opracowano na bazie statystyk ze szpitali psychiatrycznych w roku 1952.
angielskojęzyczna wersja DSM-IV
Jeśli wierzyć danym prezentowanym przez (ostatnio zajmującą się jakoby planowaniem ludobójstw na skalę globalną) Światową Organizację Zdrowia, jedna czwarta populacji dotknięta jest jakąś formą zaburzenia psychicznego. Choć nasuwa się skojarzenie z pewną znaną zależnością pomiędzy ilością ludzi i paragrafów, dalsze statystyki mówią o 400 milionach osób cierpiących z powodu schorzeń mózgu i chorób psychicznych. Zeitgeist jest dziś taki, że panuje moda na zaburzenia afektywne (S.A.D., depresja, zaburzenie afektywne dwubiegunowe, por.: *Zatańcz ewolucję), uzależnienia, zaburzenia osobowości i lękowe. Lubujący się w rozumieniu świata dzięki statystykom będą mieli ucztę intelektualną (dane dla Wielkiej Brytanii za rok 1999): 20% dorosłych w jakimś momencie swojego życia cierpi na zaburzenia psychiczne, 40% porad lekarskich dotyczy schorzeń natury psychicznej, 55% dorosłych było/będzie w depresji, 5-10% młodych ludzi ma zaburzenia osobowości, około 5% jest uzależniona od alkoholu. Nie udało mi się dotrzeć do danych dla naszego kraju.
Niekiedy spotkać się można z zarzutami o tworzenie schorzeń ponad potrzebę - wszystko za sprawą i w imię interesów lobby psychologicznego* lub psychiatrycznego uzasadniającego w ten sposób swoje istnienie (DDA, DDRR) a także amerykańskiego Big Pharma (np. niedawne restless vagina syndrome). Wieść gminna niesie - nie kpię, Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne ma swoje za uszami, najpierw stosunkiem głosów 60:40 ledwie przegłosowało uchwałę zakazującą psychologom współpracy przy torturach, potem zaś ją anulowało - że te dwie instytucje blisko współpracują przy wynajdywaniu nowych sposobów na szkodzenie ludziom.
zobacz też: eksperyment Rosenhana (oryginalna publikacja) w którym zatarła się granica pomiędzy zdrowymi i chorymi.
Należałoby jeszcze dodać, że z punktu widzenia psychologii klinicznej, zaburzeniem nazywa się te odchylenia od normy, które spełniają kryteria powodowania cierpienia, nieprzystosowawczości, irracjonalności, nieprzewidywalności, niekonwencjonalności (rzadkości statystycznej), powodowania dyskomfortu obserwatora i naruszania standardów moralnych i społecznych. Żadne z tych kryteriów nie jest warunkiem koniecznym lub wystarczającym, wiele z nich sprawia wrażenie bardzo subiektywnych. Nienormalność jest więc w oku patrzącego.
Podchodząc problem od drugiej strony jest niewiele łatwiej. Istnieje bowiem kilka ujęć zdrowia psychicznego. Najpowszechniej definiuje się je jako:
stan dobrego emocjonalnego samopoczucia, umożliwiającego sprawne funkcjonowanie w społeczności, rozwój osobowości i uzyskiwanie satysfakcjonujących osiągnięć.Zdolność do zaspokajania własnych potrzeb, rozwiązywania *problemów życiowych i skutecznego realizowania naszych indywidualnych i społecznych zadań to inna próba ujęcia tego samego. Zygmunt Freud zwykł z kolei mawiać, iż zdrowie człowieka definiuje jego zdolność do kochania i pracy (amora et labora?).
Jako ciekawostkę wymienić można także definicję A. Antonovsky'ego. Traktuje ona zdrowie psychiczne jako postawę wobec świata polegającą na postrzeganiu go jako zrozumiałego i możliwego do racjonalnego zrozumienia, sterowalnego - takiego w którym mamy wpływ na to, co się wokół nas dzieje i potrafimy sobie z tym poradzić, oraz sensownego - wartego zaangażowania. Jeśli przeczytasz ją kilka razy, może udać Ci się dostrzec w nie to, co szczególnie przypadło do gustu niektórym wojującym ateistom.
* * *
Normalność jest też oczywiście zdeterminowana kulturowo, nad czym nie trzeba się chyba zbytnio rozwodzić. Mieszkańcy Afryki cierpią na schorzenia psychiczne które Ciebie najprawdopodobniej nigdy nie dotkną, Twoi współplemieńcy z Europy jeszcze niedawno masowo chorowali na nerwice seksualne (u kobiet powodowane przez oszalałą macicę). Społeczeństwa krajów kulturowo buddyjskich swoją niższą statystykę przestępstw z użyciem przemocy (zasługa buddyjskiej filozofii?) rekompensują większą ilością zaburzeń na tle nerwicowym. Znanym w Azji schorzeniem jest też np. taijin kyofusho - nieprzemożony lęk jednostki przed możliwością, iż jej ciało lub zachowanie w jakikolwiek sposób wprawia innych ludzi w zakłopotanie.
Określenie skrajnie relatywna musi paść względem normalności prędzej, czy później w tym kontekście. Normalność to także sposób przystosowania się do wzorców funkcjonowania panujących w danej kulturze, najczęściej wynikających ze względów praktycznych. Mężczyzna ubrany jedynie w wykonaną z pędów roślin tutkę osłaniającą penisa skazany zostałby prawdopodobnie za ekshibicjonizm, jest to natomiast częsty obrazek w niektórych lasach naszej planety. Z kolei...
Masajowie uważają, iż mycie wodą naczyń do mleka daje mleku przykry zapach; dlatego myją te naczynia w krowim moczu.
za Miską do mleka (gorąco polecam), za Kopalińskim
* * *
Jest też normalność wynikająca z prawideł statystyki (normalność nie nie jest kwestią statystyki, chciałoby się odpowiedzieć G. Orwellowi). Definiujemy ją dokonując pomiaru danej cechy w danej populacji. Bardzo wiele wielkości mierzonych w przyrodzie rozkłada się w sposób, który nazywamy rozkładem normalnym (tudzież rozkładem Gaussa lub krzywą dzwonową). Wygląda to tak:
Narysuj mi normalność. Strzałką oznaczono normalność. Powinieneś zobaczyć jak wygląda, kiedy zrobić ją ładnie.
Przykładem cechy, które rozkładają się sposób przybliżony do rozkładu normalnego w populacji ludzi jest iloraz inteligencji lub wzrost. Do wyników przykładamy ramkę ukształtowaną na podstawie tego co wiemy o tym, jak jest zazwyczaj (dzięki poprzednim pomiarom) i już wiemy, kto załapał się na normalność a kto na dewiację. Działa to w ten sposób: istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że Twój wynik testu inteligencji mieści się w odległości jednego standardowego odchylenia** (oznaczanego σ - małą sigmą) od najbardziej prawdopodobnego wyniku - wartości oczekiwanej (100 w wypadku IQ - tyle wynosi średni iloraz inteligencji). Dotyczy to większości ludzi, dokładniej +/- 68% populacji. To ludzie normalni. Przeciętni, zwykli (w potocznym rozumieniu tego słowa). Ich IQ mieści się w przedziale 85-115. Jeśli twój wynik jest w zasięgu drugiej sigmy w lewo, wiedz, że jesteś w mniejszości i Twoja inteligencja jest niższa niż przeciętna. Jeśli w trzeciej, zdecydowanie nie jest jesteś normalny wedle przyjętego kryterium. W wypadku IQ, oznacza to upośledzenie umysłowe i dotyczy to około 4% populacji. Analogicznie, patrząc w prawą stronę, mamy do czynienia z inteligencją ponad przeciętną i wybitnie wysoką.
To kwestia wyniku który uzyskałeś i skonstruowanych w oparciu o inne statystyki ramek, które przyłożono.
Przeciętny wzrost dla Twojego gatunku wynosi od 1,5 do 1,8 metra. Oczywiście znajdą się pośród nas ludzie wyżsi i niżsi których część z nas uzna za nadzwyczaj wysokich i nadzwyczaj niskich. To naturalne. Resztę uznawać będziemy za normalnego wzrostu, zgodnie ze standardami ustalonymi na podstawie wzrostu ludzi, których widzieliśmy wcześniej.
Sam przenieś analogię na zdrowie psychiczne.
* * *
Miałem zamiar pokazać Ci, że normalność to pojęcie podejrzane, w wysokim stopniu względne, bardzo zależne od kontekstu i mocno arbitralne. Mam nadzieję, że mi się to udało i będziesz dzięki temu bardziej świadomie używać tego słowa.
Czy więc Ty jesteś normalny? Istnieje całkiem spora szansa, że można o Tobie powiedzieć, że nie jesteś nienormalny. Cała reszta zależy już od Ciebie.
* w skali złowrogości wciąż za lobby homoseksualnym i daleko w tyle za pedofilskim
** odchylenie standardowe jest pierwiastkiem kwadratowym z wariancji, czyli średniej arytmetycznej kwadratów odchyleń wartości od wartości oczekiwanej (średniej). Innymi słowy, pokazuje jak bardzo wyniki odbiegają od średniej.
grafika przedstawia fragment instalacji Kateriny Mistal Pozoranci
O do l!cha. Nie jestem taki przekonany czy posiadam stan dobrego emocjonalnego samopoczucia, umożliwiającego sprawne funkcjonowanie w społeczności, rozwój osobowości i uzyskiwanie satysfakcjonujących osiągnięć. Choć czasem wątpię tylko w niektóre z tych elementów.
OdpowiedzUsuń