sobota, 21 listopada 2009

0,41% normy

Normalni nie zostali jeszcze zbadani, głosi stare porzekadło. Inne mówi, iż każdy skrywa jakieś szaleństwo. Ci, którzy twierdzą, iż ich to nie dotyczy, mają je co najmniej dwa. Otóż owa mityczna normalność od której wolelibyśmy się zbytnio nie oddalać (a przynajmniej tak każą nam wierzyć pewne partie polityczne) jest w dużej mierze kwestią statystyki, tego, co ludzie powiedzą i dobrego samopoczucia. W praktyce - w zależności od kontekstu, normalność zdefiniować można jako zdanie większości lub moje własne zdanie.


Normy w psychopatologii zmieniały się na przestrzeni dziejów. Od czasu do czasu poddawane są aktualizacji, żeby usunąć niedociągnięcia i uwzględnić nie tylko najświeższe dokonania naukowe ale także zeitgeist. Spotykasz dookoła siebie wielu XIX-wiecznych szaleńców, ludzi, którzy dziś z mniejszym lub większym trudem wpisują się w obowiązujące normy. Z drugiej strony, za wiele zachowań które przejawiamy i postaw które prezentujemy, nawet się nad tym nie zastanawiając, moglibyśmy kiedyś *spłonąć na stosie lub skończyć w zakładzie dla obłąkanych. Niejednokrotnie zdarzało się, że normy tworzyli ludzie sprawujący nad ludźmi pewną władzę i pragnący ją ugruntować, by wspomnieć tylko legendarne stalinowskie psychuszki dla myślozbrodniarzy (podobne przypadki zdarzają się jakoby w Chinach, zdarzały np. w USA; uznanie kogoś za niepoczytalnego to wszak doskonały sposób na zdyskredytowanie go w oczach opinii publicznej), popełniony przez dra Samuela Cartwrighta artykuł o Chorobach i fizycznych osobliwościach rasy murzyńskiej (nękanej przez takie schorzenia jak zaburzenie odczuć zmysłowych w czasie karania chłostą i nieprzemożona irracjonalna chęć ucieczki) czy będący patologią do roku 1973 homoseksualizm.

Jednym z takich stosowanych w praktyce kryteriów normalności są normy kliniczne. W dzisiejszych czasach w powszechnym użytku (również w Polsce) jest opracowany przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne zbiór kryteriów znany jako DSM-IV-TR (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, wersja IV z poprawkami), zawierający opisy, definicje i klasyfikacje ponad 200 przypadłości. Na rok 2012, oprócz globalnej zmiany świadomości, przewiduje się także ukończenie prac nad piąta wersją klasyfikacji. Pierwszą opracowano na bazie statystyk ze szpitali psychiatrycznych w roku 1952.

angielskojęzyczna wersja DSM-IV

Jeśli wierzyć danym prezentowanym przez (ostatnio zajmującą się jakoby planowaniem ludobójstw na skalę globalną) Światową Organizację Zdrowia, jedna czwarta populacji dotknięta jest jakąś formą zaburzenia psychicznego. Choć nasuwa się skojarzenie z pewną znaną zależnością pomiędzy ilością ludzi i paragrafów, dalsze statystyki mówią o 400 milionach osób cierpiących z powodu schorzeń mózgu i chorób psychicznych. Zeitgeist jest dziś taki, że panuje moda na zaburzenia afektywne (S.A.D., depresja, zaburzenie afektywne dwubiegunowe, por.: *Zatańcz ewolucję), uzależnienia, zaburzenia osobowości i lękowe. Lubujący się w rozumieniu świata dzięki statystykom będą mieli ucztę intelektualną (dane dla Wielkiej Brytanii za rok 1999): 20% dorosłych w jakimś momencie swojego życia cierpi na zaburzenia psychiczne, 40% porad lekarskich dotyczy schorzeń natury psychicznej, 55% dorosłych było/będzie w depresji, 5-10% młodych ludzi ma zaburzenia osobowości, około 5% jest uzależniona od alkoholu. Nie udało mi się dotrzeć do danych dla naszego kraju.

Niekiedy spotkać się można z zarzutami o tworzenie schorzeń ponad potrzebę - wszystko za sprawą i w imię interesów lobby psychologicznego* lub psychiatrycznego uzasadniającego w ten sposób swoje istnienie (DDA, DDRR) a także amerykańskiego Big Pharma (np. niedawne restless vagina syndrome). Wieść gminna niesie - nie kpię, Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne ma swoje za uszami, najpierw stosunkiem głosów 60:40 ledwie przegłosowało uchwałę zakazującą psychologom współpracy przy torturach, potem zaś ją anulowało - że te dwie instytucje blisko współpracują przy wynajdywaniu nowych sposobów na szkodzenie ludziom.

zobacz też: eksperyment Rosenhana (oryginalna publikacja) w którym zatarła się granica pomiędzy zdrowymi i chorymi.

Należałoby jeszcze dodać, że z punktu widzenia psychologii klinicznej, zaburzeniem nazywa się te odchylenia od normy, które spełniają kryteria powodowania cierpienia, nieprzystosowawczości, irracjonalności, nieprzewidywalności, niekonwencjonalności (rzadkości statystycznej), powodowania dyskomfortu obserwatora i naruszania standardów moralnych i społecznych. Żadne z tych kryteriów nie jest warunkiem koniecznym lub wystarczającym, wiele z nich sprawia wrażenie bardzo subiektywnych. Nienormalność jest więc w oku patrzącego.

Podchodząc problem od drugiej strony jest niewiele łatwiej. Istnieje bowiem kilka ujęć zdrowia psychicznego. Najpowszechniej definiuje się je jako:
stan dobrego emocjonalnego samopoczucia, umożliwiającego sprawne funkcjonowanie w społeczności, rozwój osobowości i uzyskiwanie satysfakcjonujących osiągnięć.
Zdolność do zaspokajania własnych potrzeb, rozwiązywania *problemów życiowych i skutecznego realizowania naszych indywidualnych i społecznych zadań to inna próba ujęcia tego samego. Zygmunt Freud zwykł z kolei mawiać, iż zdrowie człowieka definiuje jego zdolność do kochania i pracy (amora et labora?).
Jako ciekawostkę wymienić można także definicję A. Antonovsky'ego. Traktuje ona zdrowie psychiczne jako postawę wobec świata polegającą na postrzeganiu go jako zrozumiałego i możliwego do racjonalnego zrozumienia, sterowalnego - takiego w którym mamy wpływ na to, co się wokół nas dzieje i potrafimy sobie z tym poradzić, oraz sensownego - wartego zaangażowania. Jeśli przeczytasz ją kilka razy, może udać Ci się dostrzec w nie to, co szczególnie przypadło do gustu niektórym wojującym ateistom.

* * *

Normalność jest też oczywiście zdeterminowana kulturowo, nad czym nie trzeba się chyba zbytnio rozwodzić. Mieszkańcy Afryki cierpią na schorzenia psychiczne które Ciebie najprawdopodobniej nigdy nie dotkną, Twoi współplemieńcy z Europy jeszcze niedawno masowo chorowali na nerwice seksualne (u kobiet powodowane przez oszalałą macicę). Społeczeństwa krajów kulturowo buddyjskich swoją niższą statystykę przestępstw z użyciem przemocy (zasługa buddyjskiej filozofii?) rekompensują większą ilością zaburzeń na tle nerwicowym. Znanym w Azji schorzeniem jest też np. taijin kyofusho - nieprzemożony lęk jednostki przed możliwością, iż jej ciało lub zachowanie w jakikolwiek sposób wprawia innych ludzi w zakłopotanie.

Określenie skrajnie relatywna musi paść względem normalności prędzej, czy później w tym kontekście. Normalność to także sposób przystosowania się do wzorców funkcjonowania panujących w danej kulturze, najczęściej wynikających ze względów praktycznych. Mężczyzna ubrany jedynie w wykonaną z pędów roślin tutkę osłaniającą penisa skazany zostałby prawdopodobnie za ekshibicjonizm, jest to natomiast częsty obrazek w niektórych lasach naszej planety. Z kolei...

Masajowie uważają, iż mycie wodą naczyń do mleka daje mleku przykry zapach; dlatego myją te naczynia w krowim moczu. 
za Miską do mleka (gorąco polecam), za Kopalińskim


* * *

Jest też normalność wynikająca z prawideł statystyki (normalność nie nie jest kwestią statystyki, chciałoby się odpowiedzieć G. Orwellowi). Definiujemy ją dokonując pomiaru danej cechy w danej populacji. Bardzo wiele wielkości mierzonych w przyrodzie rozkłada się w sposób, który nazywamy rozkładem normalnym (tudzież rozkładem Gaussa lub krzywą dzwonową). Wygląda to tak:

Narysuj mi normalność. Strzałką oznaczono normalność. Powinieneś zobaczyć jak wygląda, kiedy zrobić ją ładnie.

Przykładem cechy, które rozkładają się sposób przybliżony do rozkładu normalnego w populacji ludzi jest iloraz inteligencji lub wzrost. Do wyników przykładamy ramkę ukształtowaną na podstawie tego co wiemy o tym, jak jest zazwyczaj (dzięki poprzednim pomiarom) i już wiemy, kto załapał się na normalność a kto na dewiację. Działa to w ten sposób: istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że Twój wynik testu inteligencji mieści się w odległości jednego standardowego odchylenia** (oznaczanego σ - małą sigmą) od najbardziej prawdopodobnego wyniku - wartości oczekiwanej (100 w wypadku IQ - tyle wynosi średni iloraz inteligencji). Dotyczy to większości ludzi, dokładniej +/- 68% populacji. To ludzie normalni. Przeciętni, zwykli (w potocznym rozumieniu tego słowa). Ich IQ mieści się w przedziale 85-115. Jeśli twój wynik jest w zasięgu drugiej sigmy w lewo, wiedz, że jesteś w mniejszości i Twoja inteligencja jest niższa niż przeciętna. Jeśli w trzeciej, zdecydowanie nie jest jesteś normalny wedle przyjętego kryterium. W wypadku IQ, oznacza to upośledzenie umysłowe i dotyczy to około 4% populacji. Analogicznie, patrząc w prawą stronę, mamy do czynienia z inteligencją ponad przeciętną i wybitnie wysoką.
To kwestia wyniku który uzyskałeś i skonstruowanych w oparciu o inne statystyki ramek, które przyłożono.

Przeciętny wzrost dla Twojego gatunku wynosi od 1,5 do 1,8 metra. Oczywiście znajdą się pośród nas ludzie wyżsi i niżsi których część z nas uzna za nadzwyczaj wysokich i nadzwyczaj niskich. To naturalne. Resztę uznawać będziemy za normalnego wzrostu, zgodnie ze standardami ustalonymi na podstawie wzrostu ludzi, których widzieliśmy wcześniej.

Sam przenieś analogię na zdrowie psychiczne.

* * *

Miałem zamiar pokazać Ci, że normalność to pojęcie podejrzane, w wysokim stopniu względne, bardzo zależne od kontekstu i mocno arbitralne. Mam nadzieję, że mi się to udało i będziesz dzięki temu bardziej świadomie używać tego słowa.

Czy więc Ty jesteś normalny? Istnieje całkiem spora szansa, że można o Tobie powiedzieć, że nie jesteś nienormalny. Cała reszta zależy już od Ciebie.


* w skali złowrogości wciąż za lobby homoseksualnym i daleko w tyle za pedofilskim
** odchylenie standardowe jest pierwiastkiem kwadratowym z wariancji, czyli średniej arytmetycznej kwadratów odchyleń wartości od wartości oczekiwanej (średniej). Innymi słowy, pokazuje jak bardzo wyniki odbiegają od średniej.




grafika przedstawia fragment instalacji Kateriny Mistal Pozoranci

1 komentarz:

  1. O do l!cha. Nie jestem taki przekonany czy posiadam stan dobrego emocjonalnego samopoczucia, umożliwiającego sprawne funkcjonowanie w społeczności, rozwój osobowości i uzyskiwanie satysfakcjonujących osiągnięć. Choć czasem wątpię tylko w niektóre z tych elementów.

    OdpowiedzUsuń

A co Ty o tym sądzisz?
Autor docenia komentarze podpisane. Jeśli nie posiadasz konta Google, najwygodniej będzie Ci użyć opcji Nazwa/adres URL, przy czym tego drugiego nie musisz wpisywać.