niedziela, 24 kwietnia 2011

patologie Stumilowego Lasu

ResearchBlogging.orgNaukowa ciekawość rzadko napotyka na ograniczenia. Badacze w swych poszukiwaniach nie zważają na świętości, niejednokrotnie kwestionując wszystko co do tej pory wiedzieliśmy, burząc światopoglądy, ze swadą przekraczając granice sacrum i profanum. Tym razem, na ich celowniku znalazło się nasze dzieciństwo. Francuscy badacze postanowili przyjrzeć się bohaterom kultowej dziecięcej opowieści A. Milne, Kubusiowi Puchatkowi, by poszukać potencjalnych zaburzeń u mieszkańców Stumilowego Lasu, Krzysia Rudzika* i jego zwierzęcych przyjaciół. Z pozoru miejsce beztroskich zabaw, rozbrzmiewające dziecięcym śmiechem i radością, Stumilowy Las nie jest jednak tak błogim, jak mogłoby się początkowo wydawać. Zamieszkują go Osoby z Poważnymi Problemami.

Źródło zaburzeń u Kubusia Puchatka?
Badacze, patrząc z perspektywy neurorozwojowej, poddali drobiazgowej analizie prace A. Milne, odkrywając smutniejszą stronę owego błogiego świata Misia o Bardzo Małym Rozumku, do którego z radością zaglądaliśmy, pewnie nie tylko w dzieciństwie.

Jako pierwszemu, przyjrzeli się tytułowemu bohaterowi opowieści, Kubusiowi Puchatkowi (Czy też Fredzi Phi-Phi). Nieszczęsny niedźwiadek jest dotknięty wieloma zaburzeniami. Najbardziej rzucającym się w oczy jest nadpobudliwość psychoruchowa z deficytem uwagi (ADHD). Badacze wspominają, iż długo dyskutowali, czy właśnie nadaktywnością tłumaczyć należy jego grubymi nićmi szyte próby zdobycia miodu poprzez podawanie się za chmurę deszczową. Zdecydowali się jednak przypisać to zachowanie zaburzeniom funkcji poznawczych, połączonym z obsesyjną fiksacją na punkcie miodu. To drugie wiąże się oczywiście z poważną otyłością. Obsesyjne jedzenie i liczenie wskazują na możliwość występowania u Puchatka zaburzeń obsesyjno-komplusywnych. Opis Kubusia jako Misia o Bardzo Małym Rozumku każe wysnuwać przypuszczenia o potencjalnej mikrocefalii, pozostaje to jednak niezweryfikowane wobec braku istniejących norm rozwojowych dla niedźwiadków. Źródło możliwego opóźnienia rozwojowego Kubusia można jednak odnaleźć na kartach książki i pozwala wnioskować o istnieniu zespołu misia potrząsanego:
Przedstawiam wam Misia Puchatka, który właśnie w tej chwili schodzi po schodach. Tuk-tuk, tuk-tuk, zsuwa się Puchatek na grzbiecie, do góry nogami, w tyle za Krzysiem, który go ciągnie za przednią łapkę. Odkąd Puchatek siebie pamięta, jest to jedyny sposób schodzenia ze schodów, choć Miś czuje czasami, że mógłby to robić zupełnie inaczej, gdyby udało mu się przestać tuktać choćby na jedną chwilę i dobrze się nad tym zastanowić. A potem znów mu się zdaje, że chyba nie ma na to innego sposobu.
Zasadne wydaje się podanie Puchatkowi leków opartych na metylofenidacie, takich np., jak ritalin. W wypadku Prosiaczka, małego, nieśmiałego i zalęknionego, wnioskować można o zespole lęku uogólnionego, zaburzeniu polegającym na uporczywym odczuwaniu nieuzasadnionego lęku przed potencjalnym nieszczęściem. Gdyby jego przypadek został zdiagnozowany w dzieciństwie, możliwa byłaby szybka terapia lekami przeciwlękowymi lub przeciwdepresyjnymi, takimi jak paroksetyna. Moliwe, że uniknąłby traumy emocjonalnej z jaką wiązało się dla niego polowanie na słonia.
Oczywiście, miał z nim pójść Puchatek, bo to zawsze raźniej pójść we dwóch, ale przypuśćmy, że Słonie są Bardzo Groźne dla prosiaczków i dla misiów. Co wtedy? Czy nie byłoby lepiej udać, że ma ból głowy i że w żaden sposób nie może dziś pójść do Sześciu Sosen? Ale dajmy na to, że będzie piękna pogoda i żaden Słoń nie złapie się w Pułapkę, wtedy on, Prosiaczek, musiałby sterczeć całe rano w łóżku, niepotrzebnie tracąc czas. Co tu robić?
Zarówno Puchatek jak i Prosiaczek są narażeni na potencjalne zaburzenia samooceny, w wyniku utrzymywania kontaktów z osiołkiem Kłapouchym, dotkniętym chroniczną dystymią. Brak jest danych, by stwierdzić, czy jest to przykład (potencjalnie odziedziczonej) depresji endogennej spowodowanej zaburzeniami funkcjonowania układu nerwowego, czy też jego negatywizm, brak motywacji, poczucie bezsensu i nudy stanowią wynik jakiejś wczesnej traumy. Wyraźna jest u niego również poważna anhedonia, niezdolność do odczuwania przyjemności. W obrazie klinicznym należy również wskazać na traumatyczne doświadczenie utraty ogona i problemy mieszkaniowe.
I poszedł bardzo smutny przed siebie, aż zaszedł na brzeg strumienia, gdzie stał Kłapouchy i wpatrywał się w swoje odbicie w wodzie.
– Dzień dobry, Kłapouszku! – powiedział.
A Kłapouchy na to:
– Dzień dobry, mały Prosiaczku! Jeśli ten dzień godzi się nazwać dniem dobrym. O czym wątpię – dodał. – Ale mniejsza o to.
Można przypuszczać, iż farmakoterapia antydepresantami, być może połączona z psychoterapią mogłaby mieć bardzo pozytywne skutki w wypadku Kłapouchego. Kto wie, czy skonsumowanie kilku pędów dziurawca nie pomogłoby mu dostrzec nieco pozytywnych stron swoich przygód i pozwolić na czerpanie większej przyjemności np. ze zorganizowanych mu urodzin. Nie nastręcza większych trudności diagnoza przypadłości nękających Pana Sowę. Choć jest osobą wykształconą i bystrą, z trudnością skrywa jednak dysleksję, maskowaną uczeniem się na pamięć wymowy poszczególnych ciągów znaków. Można wyrazić ubolewanie, iż przypadłość ta nie została zdiagnozowana w młodszym wieku, co pozwoliłoby na udzielenie stosownej pomocy w postaci specjalnego nauczania
– Dobrze, więc i ja ci powiem, co napiszę. I wtedy przeczytasz.
I Sowa napisała... i to właśnie napisała:
Z PĄWIĄSZĄWANIEM URORURODZIURODZIN
Puchatek przypatrywał się temu z podziwem.
– Napisałam właśnie “Z powinszowaniem urodzin” – rzekła Sowa niedbale.
Badacze wskazują także na potencjalne problemy związane z Maleństwem, wychowywanym przez Kangurzycę, samotną matkę - wiele czasu spędza ono z Tygrysem. Tygrys, który stosunkowo niedawno zawitał do Stumilowego Lasu, znany jest z podejmowania wielu ryzykownych zachowań. Widoczna jest także jego skłonność do nierozważnego próbowania różnych substancji, bez świadomości konsekwencji, co wskazuje na ryzyko kontaktu ze środkami psychoaktywnymi. Obserwujemy w jego postepowaniu także społecznie nieakceptowane zachowania (wchodzenie na drzewo) i nierzadko stawianie Maleństwa w niebezpiecznych sytuacjach. Wyraźne widać u niego symptomy ADHD, ze wskazaniem na nadpobudliwość. Badacze rozważają terapię klonidyną, wskazują jednak na brak testów klinicznych na populacji tygrysów.

Trudno na razie mówić o symptomach chorobowych w wypadku Krzysia. Pewien niepokój budzi jednak brak nadzoru rodzicielskiego i fakt, iż większość czasu spędza on rozmawiając ze zwierzętami. Zasadne wydają się podejrzenia o potencjalnych trudnościach w nauce. Ilustracje do książek wskazują również zdaniem badaczy na możliwe symptomy dziecięcych zaburzeń tożsamości płciowej. Przypadek Królika wskazuje z kolei na jego wyolbrzymione poczucie własnej ważności (potencjalne narcystyczne zaburzenia osobowości?) i zniekształcone postrzeganie jego relacji z innymi.


* w polskiej wersji Krzyś, po prostu, w oryginalne Christopher Robin, imiennik prawdziwego syna autora (Ch. Robin Milne)


grafiki: oryginalne ilustracje autorstwa E. H. Sheparda

Źródło:
Milne AA. (1989). Kubuś Puchatek. Warszawa: Książka i Wiedza.
Milne AA. (1989). Chatka Puchatka. Warszawa: Książka i Wiedza.
Shea SE, Gordon K, Hawkins A, Kawchuk J, & Smith D (2000). Pathology in the Hundred Acre Wood: a neurodevelopmental perspective on A.A. Milne. CMAJ : Canadian Medical Association journal = journal de l'Association medicale canadienne, 163 (12), 1557-9 PMID: 11153486

5 komentarzy:

  1. Nie myślałeś nad napisaniem czegoś o "Akademii Pana Kleksa"?:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pewien, że kiedyś coś takiego czytałem :D. O, właśnie. Trochę w myśl 43. zasady internetu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda, że urzekający pomysł? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. genialne!

    aż strach czytać/kupować dzieciom bajki.
    Czekam na analizę dewiacji Pokemonów ;)

    OdpowiedzUsuń

A co Ty o tym sądzisz?
Autor docenia komentarze podpisane. Jeśli nie posiadasz konta Google, najwygodniej będzie Ci użyć opcji Nazwa/adres URL, przy czym tego drugiego nie musisz wpisywać.